Wyprawa życia- Czarnobyl 2014

Data: 31 Marzec 2014
Godzina:  każda
Temperatura: ok 10C
Koordynaty: Czarnobyl, Prypeć, Sławutycz, Kijów itp

PROLOG:
Wyprawa została zorganizowana przez strefazero.org
I w tym miejscu chciałbym podziękować organizatorom za sprawne ogarnięcie tematu (jak zawsze zresztą)
Podziękowania należą się również Szymkowi, czyli „opiekunowi” Pentagramu Gamma, dzięki Szymek 🙂
Dziękuję Susanne za kobiece towarzystwo i miłe dla oka widoki 😉
Dziękuję Darkowi i Markowi za stworzenie niepowtarzalnego klimatu, oraz Adrianowi i Remikowi za zakwaterowanie, bez chłopaków musielibyśmy spędzić na dworze ok 10h.

Nie wiem od czego zacząć… od rysu historycznego?  od obalenia mitów?  czy od tego w jaki sposób się tutaj znalazłem? A może od informacji odnośnie Polskiej radiofobi?
Tak naprawdę, gdybym chciał się skupićna każdym wymienionym aspekcie, zabrakło by mi wirtualnej przestrzeni dyskowej przydzielonej dla bloga.
Oczywiście samej wyprawie można nadać różny wydźwięk. Dla mnie jest to po prostu wyprawa życia i nie sposób jest opisać tego przywiązania do Strefy.  Oczywiście większość osób tego nie zrozumie, bo co jest ciekawego w pustych blokach w których hula wiatr? Po prostu tego nie zrozumiecie.
Ten post będzie pamiątką po tej wyprawie.
 
Strefa ma w sobie jakiś urok który przyciąga ludzi, każdy ma swoje powody żeby się tutaj znaleźć, dla jednych jest to po prostu ekstremalna wycieczka, dla innych zaś chęć zobaczenia miejsca w którym doszło do największej katastrofy nuklearnej na świecie.
 
Wyjazd marzył mi się od dobrych 6lat. Znalazła się kasa, można było zacząć obmyślać plan i kompletować sprzęt. Dni odliczane przez zegar na blogu mijały bardzo szybko, aż w końcu nadszedł ten dzień, 31 marca, dzień wyjazdu…
 
 
Wjazd do Szymka, tam pyszne śniadanie 🙂 i pociągiem do Warszawy. Z Warszawy zaś autokarem w kierunku Strefy. Podróż trwała wiele godzin, aczkolwiek te mijały bardzo szybko.

 

Po dojechaniu do Sławutycza, zostaliśmy przydzieleni do odpowiednich mieszkań.
A mieszkanie trafiło się nam całkiem niezłe 🙂

Wszechobecne ikony 🙂
 Sławutycz- 25tysięczne miasteczko wybudowane tuż po katastrofie dla pracowników elektrowni jądrowej.
To co mnie zdziwiło to dosyć gęsto usiana sieć sklepów i restauracji.

Pierwszego dnia udaliśmy się w kierunku nieczynnej elektrowni atomowej.
Żeby dostać się do zamkniętej Strefy, wsiedliśmy w pociąg dla pracowników elektrowni. Tak, nadal przewija się tam blisko 1500osób, wykonując mniej lub bardziej skomplikowane prace.
Jako, że miałem bluzę od munduru polowego z flagami na barkach ludzie jakoś dziwnie na mnie spoglądali, aczkolwiek jeden Pan podszedł, przywitał się i coś tam powiedział, niestety go nie zrozumiałem. Ach ta bariera językowa.

Po opuszczeniu pociągu, każdy przechodził przez punkt kontrolny, w którym min. sprawdzano paszport. Mały stresik pojawił się, gdy trzeba było przejść przez bramki dozymetryczne 🙂
Ot, szafa bez bocznych ścianek, wyłożona w niektórych miejscach detektorami.
Z tego ci mi wiadomo, pojawił się tylko jeden incydent, kiedy osobie z grupy zapaliła się czerwona lampka 😉

Pierwszym punktem wyprawy był podjazd pod bramę elektrowni
Już w drodze pod elektrownię, licznik wskazywał znaczny wzrost promieniowania.

Każdy krok w kierunku bramy elektrowni, sprawiał, że moje ciało zostawało gęściej ostrzeliwane rozpędzonymi cząsteczkami.

Nowa Arka ma przykryć stary i zużyty Sarkofag, którego celem było zabezpieczenie elektrowni.

 
„25 kwietnia 1986.
Zapada decyzja o przeprowadzeniu testu na zmodernizowanych zespołach turbogeneratorów.
Tak w skrócie: Test miał wykazać, jak długo elektrownia będzie w stanie bezpiecznie pracować po odcięciu dostaw prądu. Jak wiadomo, elektrownia część prądu zużywa na własne potrzeby, po przerwaniu dostaw, elektrownia musi mieć elektryczność min. do zasilania  pomp chłodzących reaktor. Warunkiem przeprowadzenia testu było obniżenie mocy reaktora i odcięcie dopływu pary do turbin”
Budowla jest potężna.
Wady konstrukcyjne i czynnik ludzki. Te dwie rzeczy doprowadziły do największej katastrofy jądrowej w dziejach ludzkości.
28 kwietnia, a więc dwa dni po katastrofie, przychodzący do pracy ludzie z Centralnego Laboratorium Ochrony Radiologicznej uruchamiali bramki dozymetryczne.
Awaria urządzenia? Nie. Zakładano, że doszło do wybuchu atomowego, jednak już pierwsze badania powietrza wskazywały na katastrofę w elektrowni jądrowej.
Radio BBC głosiło, że w Czarnobylu ludzi chowa się w masowych grobach! Panowała dezinformacja.

Następnie zaliczyliśmy klika mniejszych wioseczek, które zostały wysiedlone, bądź też zrównane z ziemią z uwagi na silne skażenie.Takich oznaczeń jest całkiem sporo, najczęściej stoją w szczerym polu, z uwagi na promieniowanie, poruszać można się tylko drogami asfaltowymi (teoretycznie)

 „Zgodnie z planem, moc reaktora na potrzeby eksperymentu zostaje powoli obniżana do poziomu 50%. Godzina 14:00
Reaktor jest gotowy do przeprowadzenia eksperymentu. Wyłączone zostają systemy awaryjne.”

 Promieniowanie beta+gamma piasku.


„Niespodziewanie dyspozytornia z Kijowa, nakazuje wstrzymanie testu,  inna elektrownia ma problemy z dostarczaniem prądu, aby nie odciąć mieszkańców od energii test zostaje przełożony na zmianę nocną. Nieprzeszkolona zmiana, ma do dyspozycji tylko ustne przekazy i kilka pokreślonych kartek”

 „Godzina 00:30 w nocy.
 Zbyt niska moc reaktora, przyczynia się do  wydzielenie ksenonu, który pochłania neutrony i tym samym moc reaktora, jeszcze bardziej spada. Nie jest to pożądane zachowanie.
Operatorzy łamią przepisy i wyciągają dalsze pręty kontrolne, moc wzrasta.”

Pod tym pagórkiem może znajdować się zrównana z ziemią chatka, tzn dom.


 Jedno z pierwszych ostrzeżeń organizatorów brzmiało: uważajcie na gwoździe.
Pierwsza lepsza chatka i na niego nadepnąłem…po nadepnięciu Bennonem, gwóźdź się złamał 😉


Godzina 14.
Reaktor jest gotowy do przeprowadzenia eksperymentu. Wyłączone zostają systemy awaryjne.”

Oczywiście wszystko co było cenne, zostało wiele, wiele lat temu splądrowane.

 Studnia, na szczęście większość jest całkowicie zasypanych.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

„26 kwietnia 1986
Godzina 01:23
Rozpoczął się niedopracowany eksperyment. Załoga nie zdawała sobie sprawy z niestabilności reaktora i wyłączyła przepływ pary do turbin. Ponieważ zwalniająca turbina napędzała pompy, przepływ wody chłodzącej zaczął maleć, a produkcja pary wzrosła. Dodatnia reaktywność dla pary, jedna z charakterystycznych cech reaktorów typu RBMK, spowodowała wzrost ilości rozszczepień, a co za tym idzie – temperatury. To jeszcze bardziej zwiększyło parowanie wody. Szybko przekroczona została szybkość pracy reaktora, która mogła być zahamowana przez wydzielony ksenon. Wzrost mocy i temperatury reaktora nastąpił lawinowo”

Spójrzcie na pokrycie dachu…strzecha.























Park zdalnie sterowanych maszyn, które brał udział przy usuwaniu gruzu. Podobno wszystkie uszkodziło promieniowanie.

„Reaktor za bardzo się rozhulał i  zapadła decyzja uruchomienia procedury AZ-5 SCRAM. Po naciśnięci czerwonego guziczka, pręty kontrolne powinny opaść do reaktora i zacząć go awaryjnie wygaszać”

Pomnik strażaków, którzy dzielnie walczyli z ogniem i niewidzialnym promieniowaniem.
Wielu z nich poświęciło swe życie.
Szacuje się, że wszystkich ludzi biorących udział w likwidacji skutków wybuchy, a wiec tzw. likwidatorów było ok 800tysięcy!

„Niestety procedura nie zadziałała, pręty wsuwały się zbyt wolno, a ich grafitowe zakończenia tylko dolały oliwy do ognia, bo wypychając wodę, a wiec chłodziwo, przyśpieszył reakcję.”


Polski akcent 🙂

Za budynkiem widać radar pozahoryzontalny, czyli tzw. Oko Moskwy. Chodzą słuchy, że mógł kontrolować pracą umysłu człowieka hehe 😉 Swym zasięgiem pokrywał nawet Stany Zjednoczone.
 
  
„Przegrzanie rdzenia sprawiło, że kanały paliwowe popękały, blokując pręty kontrolne. W ciągu trzech sekund moc reaktora wzrosła do 530 MW. O godzinie 01:23, w siedem sekund po rozpoczęciu AZ-5, moc cieplna osiągnęła 30 GW, niemal dziesięciokrotnie przekraczając normalny poziom. Gwałtowny wzrost ciśnienia zniszczył kanały paliwowe i rozerwał rury z wodą chłodzącą. Paliwo zaczęło się topić i wpadać do zalegającej na dnie wody”

Teren wokół radaru również jest skażony. Wchodzimy do budynku.

Ten kto twierdzi, że stan budynków w Prypeci jest kiepski, albo nie ma pojęcia o urbexie, albo pisze to celowo, tak by uzyskać lepszy klimat.
Budynki są w bardzo dobrym stanie, podłogi przegniłe, ale nie zapominajmy, że pod nimi jest beton.
Wstawić panele, pomalować ściany i można mieszkać 🙂

Mech, kumuluje wodę, przyswaja pierwiastki i tak w kółko. Z tego względu mech jest jedną z najbardziej radioaktywnych roślinek w Strefie 🙂

Jedna z najbardziej charakterystycznych rzeczy w Prypeci. Diabelski młyn.

Szpital, klimat jest niesamowity.
Nie tak dawno były plany, żeby ponownie zasiedlić Prypeć. Oczywiście nie było by to jakimś super  wielkim problemem, tylko po co to robić? Pompować kasę w walące się budynki, skoro taniej wybudować nowe osiedla.

„Godzina 01:24
20 sekund po rozpoczęciu AZ-5, wzrost ciśnienia znajdującej się w reaktorze pary wodnej doprowadził do pierwszej eksplozji pary, która wysadziła ważącą 1200 ton osłonę biologiczną (antyradiacyjną) pokrywającą reaktor. Kompletnie zniszczony rdzeń reaktora wszedł w kontakt z chłodziwem, co spowodowało reakcję cyrkonowych wyściółek kanałów paliwowych z wodą, która zaczęła rozkładać się z wydzielaniem wodoru, a po zniszczeniu cyrkonowych osłon bezpośrednio zetknęła się z rozżarzonym grafitem o temperaturze 3000 °C i doszło do jej termolizy z wydzielaniem mieszaniny piorunującej „

 Widok zza okna 🙂 Dziwny widok, las opuszczonych wieżowców. Powiem wam, że większość budowli jest w stanie wręcz doskonałym. Bywałem w gorszych ruderach.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

„Następnie doszło do drugiej, nieco większej eksplozji wodoru i tlenu, która zniszczyła budynek czwartego reaktora.
Eksplozja ta pozwoliła na wniknięcie powietrza do wnętrza reaktora. Spowodowało to zapłon kilku ton grafitowych bloków izolujących reaktor, które płonąc przez 9 dni, uwolniły do atmosfery najwięcej izotopów promieniotwórczych. Większość z 211 prętów kontrolujących pracę rdzenia reaktora stopiła się.
Do atmosfery dostał się radioaktywny pył. Radioaktywne cząstki wyrzucone do atmosfery wybuchem, jak i te emitowane nadal w wyniku trwającego pożaru grafitu, tworzyły pióropusz radioaktywnych drobin o wysokości 1030 m, który następnie przemieścił się w stronę miasta Prypeć. Wiatr utrzymywał jednak chmurę radioaktywnych cząstek z dala od miasta”

Nie wiem co było w środku, ale butelki był pełne.

 

Sejf, co najmniej jeden na każdym piętrze, zapewne trzymano w nich odczynniki/leki.

Kartoteki pacjentów

Zatopiona barka. Tak da się wejść na pokład 🙂

 Prypeć 1970.
Wiki:
Miasto zostało założone 4 lutego 1970 r. jako osiedle dla pracowników elektrowni jądrowej w Czarnobylu), w odległości około czterech kilometrów od samej elektrowni. 27 kwietnia 1986 r., dzień po katastrofie w Czarnobylu, zapadła decyzja o (w pierwotnych zamiarach czasowej) ewakuacji miasta. Około 50 tysięcy mieszkańców do wieczora musiało opuścić swoje domy. Do godz. 16.30 tego samego dnia ewakuacja została zakończona. Dwie godziny później oddziały milicji ponownie przeszukały miasto, odnajdując 20 osób, które miały zamiar uniknąć wyjazdu. Dla pracowników elektrowni i ich rodzin w latach 1986-1988 zbudowano nowe miasto Sławutycz (w tym mieście mieliśmy mieszkania)
Zielona aleja niczym w parku. Jeszcze słabo zarośnięta, aczkolwiek pora wycieczki nie była przypadkowa. Do Strefy jedzie się wtedy, gdy nie ma jeszcze bujnej roślinności.

Opuszczony basen. Wyobraźcie sobie, że przed wybuchem miasto Prypeć było jednym z najlepiej rozbudowanych. Szkoły, szpitale, basen, kino, wesołe miasteczko. Życie tętniło.
Sala gimnastyczna. Przegniła podłoga zaczyna się zapadać.

 Podziemia szpitala, to w nim można znaleźć najbardziej radioaktywne rzeczy (czyt. ubrania strażaków) Strażaków, którzy ucierpieli w akcji gaszenia reaktora transportowano tutaj, skażone ubrania i buty wrzucano do piwnicy.

 „Wkrótce po wybuchu na miejsce przybyła straż pożarna. Pierwsza stawiła się brygada pod komendą porucznika Władimira Prawika, który zmarł 11 maja 1986 w wyniku choroby popromiennej. Strażacy nie zostali poinformowani o niebezpieczeństwie kontaktu z radioaktywnym dymem i odpadami, a możliwe jest też, że w ogóle nie zdawali sobie sprawy, że wypadek to coś więcej niż zwykły pożar instalacji elektrycznych. „Nie wiedzieliśmy, że to reaktor. Nikt nam tego nie powiedział””

 

Wszędzie porozrzucane rzeczy osobiste. Głupia lalka… dawniej należała do jakiejś dziewczynki, czy żyje ona nadal? Czym się teraz zajmuje?

 Film znaleziony w pokoju fotograficznym. Dzieciaki miały nawet własną ciemnię.

Podłoga usiana maskami p.gaz. Piękny widok.. Tam gdzie maski, tam bajeranckie drewniane skrzynie. Nie wiem, czy maski był na wyposażeniu każdego większego budynku, czy też zostały dostarczone.

Komisariat policji

„Ugaszenie płonącego grafitu było bardzo trudne. Potrzeba było do tego kilku tysięcy ton piasku, boru, dolomitu, gliny i ołowiu zrzucanych ze śmigłowców. Zrzucane materiały pod wpływem żaru z reaktora stapiały się razem, tworząc zwartą masę. Jak się później okazało ołów, zastosowany w gaszeniu reaktora, pod postacią par wyrządził ogromne szkody osobom gaszącym reaktor”

Siedziba straży pożarnej.
 Zniszczone szklarnie. Nie zobaczymy już osób dbających o roślinność.

 ” Reaktor był tak zbudowany, że pod jego podstawą, grubą na metr warstwą betonu, znajdowały się zbiorniki rozbryzgowe na wodę z ewentualnych wycieków. Gdyby lawa przedostała się do tych zbiorników, mógł nastąpić kolejny wybuch, powodując jeszcze większe skażenie. Ponieważ prawdopodobieństwo takiego zdarzenia szacowano na 10-15%, przedsięwzięto akcję zapobiegawczą. Ściągnięto setki wozów strażackich i beczkowozów do wypompowania wody, lecz mimo tej akcji w zbiorniku wciąż pozostawało kilka hektolitrów wody. Trójka inżynierów zgłosiła się na ochotnika i dotarła do zbiornika, by otworzyć dwa zawory główne.”

Kolejne przedszkole i kolejne zabawki. Oczywiście wiele osób ustawia sobie rzeczy tak, by wyszło klimatyczne zdjęcie, tym razem nie było inaczej.

 


Arka pięknie lśni w pełnym słońcu. Na jej budowę zrzuciło się wiele państw. W końcu trzeba było zadbać o bezpieczeństwo. Dach starego Sarkofagu był po prostu dziurawy.. Woda wpadała do środka, wymywała skażoną ziemie i wsiąkała w glebę roznosząc radioizotopy. 

„Po otwarciu zaworów przystąpiono do instalowania pod reaktorem agregatów chłodzących. Ponieważ w trakcie prac temperatura reaktora spadła (głównie w wyniku zasypywania go ołowiem), zamiast tego postanowiono wybudować w tym miejscu „poduszkę betonową”, aby w razie przepalenia się reaktora do wnętrza nie doszło do stopienia fundamentów i silnego skażenia terenu. Ponieważ grunt był miękki, użyto techniki stosowanej w podobnych sytuacjach do budowy metra — w ukośne odwierty wlewano ciekły azot (-196 °C) i doprowadzono do zamrożenia gruntu. 13 maja grupa 450 górników sprowadzonych specjalnie z Tuły  rozpoczęła kopanie tunelu o długości 150 metrów. Ukończono go po 36 dniach pracy w trzygodzinnych szychtach (w celu ograniczenia napromieniowania). Górnicy w tym okresie otrzymali dawkę 40-80 rem, w ciągu kilku kolejnych lat 170 z nich zmarło
Po 10 dniach pierwotna, betonowa podstawa reaktora przepaliła się i radioaktywne szczątki reaktora runęły do zabezpieczonego „betonową poduszką” zbiornika, gdzie pozostają do dziś. Ich wydobycie jest obecnie niemożliwe.
W grudniu 1986 roku, po 6 miesiącach dochodzenia, przeprowadzono badania wewnątrz betonowego sarkofagu gdzie odkryto wysoce radioaktywna substancję w pomieszczeniach poniżej reaktora, ważąca kilkaset ton bryła została nazwana „stopą słonia” z powodu swojej pomarszczonej powierzchni. Bryła ta jest spiekiem piasku, szkła i dużych ilości radioaktywnego paliwa, które wydostało się z reaktora. Przez betonowy sufit pomieszczeń pod reaktorem przedostała się lawa roztopionych szczątków oraz wcześniej nieznana substancja krystaliczna, która została nazwana czarnobylitem”

„Średnia dawka na całe ciało, jaką otrzymał średnio mieszkaniec Polski w wyniku awarii czarnobylskiej, w ciągu roku od awarii wyniosła 0,3 mSv, a przewidywana dawka jaką otrzyma w ciągu 70 lat 0,9 mSv, w tym czasie dawka promieniowania naturalnego wyniesie około 170 mSv
Faktycznie 1 maja opad promieniotwórczy nie był już groźny dla zdrowia. Nie zarejestrowano wzrostu zachorowań na raka brodawkowatego tarczycy, typową formę raka popromiennego. Znaczny udział w budowaniu atmosfery lęku przed energetyką jądrową miały wypowiedzi prasowe doktora Jerzego Jaśkowskiego, który w 1989 sugerował, że ilość radionuklidów uwalnianych [do atmosfery] podczas bezawaryjnej pracy elektrowni jądrowej w ciągu jednego roku stanowi wartość porównywalną z 100 bombami, zrzuconymi na Hiroszimę oraz że katastrofa w Czarnobylu spowodowała wzrost liczby martwych urodzeń w Polsce o około 30 tys”

Co by tu na koniec napisać. Chyba tyle, że turystyka czarnobylska kwitnie, choć oficjalnie przebywać tu nie wolno, wszelkiej maści biura turystyczne z całego świata organizują podobne wypady.
Na budowę nowego Sarkofagu wydamy 400mln euro. Celowo piszę wydaMY, bo Polska już wyłożyła ok 1,5mln 🙂

No cóż marzenie spełniłem, aczkolwiek zamierzam tu jeszcze powrócić, być może w podobnym składzie 🙂
Teraz co jakiś czas, ktoś mnie pyta: Co dalej?
Nie wiem 🙂 Coś się wymyśli 😉

 PENTAGRAM GAMMA!

DSCF0185_1024x768

 

http://pl.wikipedia.org/wiki/Katastrofa_elektrowni_j%C4%85drowej_w_Czarnobylu

17 komentarzy do “Wyprawa życia- Czarnobyl 2014”

  1. hej, czy wie ktoś jaka była odległość serca reaktora od dyspozytorni w Czarnobylu? Podobno fala uderzeniowa jaką poczuli przebywający w dyspozytorni ludzie była niewielka.

  2. Leon jak zwykle pokazałeś pełen profesjonalizm z najodleglejszej jak dotąd wyprawy obrazującej ludzką ignorancje wobec potężnej, skupionej w jednym miejscu energii.

    Leon ten AK-47 był prawdziwy?

    Pozdrawiam i życzę wielu ciekawych wypraw.
    Majoni z projektu Macan

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *