Wyprawa do kopalni upadowej Dawid

Data: 4 Listopada 2012
Godzina: ok 13
Temperatura: ok 10C
Koordynaty:   Bliżej nieokreślone


Na wstępie chcę zaznaczyć, że to co zobaczyłem to tylko minimalny odcinek kopalni, wynika to z faktu, że reszta korytarzy jest kompletnie zalana. A więc pozostaje nurkowanie, albo ponton, przy czym i pontonem nie da się zobaczyć wszystkiego, gdyż zawalony strop na to nie pozwala.
Dawid nie był planowany, to też pontonem, czy innym gumowym ustrojstwem nie dysponowaliśmy.
Wpadliśmy tutaj, żeby się po prostu rozejrzeć.


Jadąc, a następnie idąc leśną drogą dochodzimy do małej „budki”
Niestety aparat dostał po garach w Złotych Wołach to też miał trudności z łapaniem ostrości nawet na otwartej przestrzeni (aparat był cały z błota)

Owa budka to wejście do kopalni upadowej węgla, David.
Wchodzi się przez dziurę w podłodze. Pierwsze kilka metrów jest zagruzowane

Dalej jest czysto, ale cholernie stromo i mimo, że byłem bardzo schylony, to i tak zdarzyło mi się uderzyć kaskiem o strop.

Dalszej części poręczy nie ma, pewnie zaopiekowali się nią „ekolodzy”

Gdy już zejdziemy po schodkach, trzeba opuścić się na rękach do kolejnego pomieszczenia.
Od tego momentu bardzo głośno słychać bryzgającą wodę.
Trafiamy tutaj:

Na początku poruszam się ostrożnie, gdyż nie mam kaloszy, a dookoła woda i nie chcę zamoczyć butów, no ale w końcu i tak zostają ochrzczone.

 Tym okienkiem można by było dostać się do inne części kopalni jest jeden problem…

Woda ma tu głębokość ok 2m
Na przeciwko okienka, jest rozkuta ściana.
Przechodząc przez nią zamoczyłem już chyba większą część ubrania.

Jest to inny korytarz, mimo, że suchy to bardzo niebezpieczny, dookoła leżą oberwane skały, zresztą te, które się trzymają są bardzo popękane. Gdzieniegdzie na skałach widać żyły węgla.
Wydobycie w „Dawidzie” szło pełną parą, to też korytarze zostały naruszone, należy dodać, że tam gdzie węgiel tam i siarka, metan i tlenek węgla. Poruszanie się w tej kopalni bez odpowiedniego sprzętu nie było by zbyt mądre to też wycofujemy się.

Na suficie można zauważyć ślady okablowania


Przede mną prawie, że pionowa ściana, no i Darek.
Bez poręczy trudno by było wejść wyżej.
Zobaczyliśmy to co się dało i pora wracać.

Jestem cały mokry, na rękawiczkach mam więcej błota niż pod butami, a aparat odmawia posłuszeństwa.
Ale to nic, bo było warto.

5 komentarzy do “Wyprawa do kopalni upadowej Dawid”

  1. Cześć, niestety nie podam Ci lokalizacji, gdyż jej nie znam. Ale nie jest to rejon Szczawna tylko Boguszowa-Gorc. Po prostu jadąc z Boguszowa do Gorc mijasz cmentarz, po prawej stronie jest droga i w nią trzeba wjechać, a potem…. nie wiem. Pierwszy raz byłem w tym rejonie, samochód prowadził kolega, gadaliśmy, a ja kompletnie nie patrzyłem się na drogę, w końcu dojechaliśmy do lasu no i potem z buta ok 1km. Mam nadzieję, że uda Ci się zdobyć koordynaty, sam postaram to miejsce znaleźć. Da się zejść bez lin, bo my ich nie mieliśmy. Po zejściu, po lewej stronie są zalane komory, a do prawej można wejść, nie wiem na ile jest ona rozległa, ale tam już widać żyły węgla i sytuacji co do gazów nie znam, ja tam nie wchodziłem.

  2. W internecie mało informacji gdzie to dokładnie jest,gdzieś koło Szczawna Zdroju tak?,Pytam bo mam zamiar się tam wybrać,Czy trzeba mieć liny?,ze zdjęć grupy SGE wynika że nie,chodzi mi o samo wejście do sztolni.Powietrze chyba ok w środku?Moim celem jest zobaczenie początkowego odcinka,Pozdrawiam!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *