Data: 30 Listopada 2013
Godzina: ok 10:00
Temperatura: ok12C
Koordynaty: 51° 2′ 19.27″ 15° 52′ 9.88″
Lokalizacja obiektu
łatwa, ŚREDNIA, bez trapera się nie obejdzie
Zapotrzebowanie sprzętowe
brak, MAŁE, średnie, musisz załatwić tragarza
Poziom trudności
mały, ŚREDNI, pół-armageddon
Wielisławka- miejscowość najbardziej znana jest chyba z organów Wielisławskich. „Organy” to odsłonięte porfiry na zboczach góry, która powstałą w wyniku erupcji wulkanu.
Cyt z wiki:
„Wielką atrakcją Wielisławki są odsłonięte przez ścianę dawnego kamieniołomu (działającego od 2 poł. XIX w.) słupy porfirowe – dość regularne, na ogół 4- i 5-boczne, układające się wachlarzowato, przypominające gigantyczne organy. Taka oddzielność słupowa skał wylewnych (typowa dla bazaltów, rzadziej występująca w skałach kwaśnych) jest skutkiem naprężeń powstających przy stygnięciu i kurczeniu się skały”
Dawniej, na górze znajdował się gród. W XIII wieku powstał murowany zamek, a w połowie XVw został on zburzony. Do dzisiaj na szczycie Wielisławki można się natknąć na jego ruiny.
Mnie z kolei interesowały 3 sztolnie znajdujące się nieopodal organów. To dawne wyrobiska kopalni złota i srebra. Do sztolni miałem zamiar zawitać wraz z kolegami w niedzielę. Dowiedziałem się jednak, że w sobotę pojawi się tam Paweł, kolega, który bardzo szczegółowo opisał mi miejscówkę na potrzeby niedzielnego wypadu. Więc zmieniłem plany i pojechałem do Wielisławki w sobotę, wraz z Bartkiem. Na miejscu, pod organami czekał na nas Paweł, Ania i Krzysiek.
Następnie udaliśmy się w kierunku „Górskiego” młyna.
Kilkadziesiąt metrów za nim, nad lustrem Kaczawy, natrafiamy na wejście do obiektu. To tzw. sztolnia nr3
Zaraz za wejściem naszym oczom ukazuje się błotnisty zawał.
W tym miejscu można się nieźle upieprzyć. Pół zawał to bardzo grząskie błotko.
Sztolnia wykuta jest w łupkach porfirowych.
Komora „pajęcza”, nazwana tak ze względu na idące w różnych kierunkach odnogi.
Takich rozwidleń jest znacznie więcej. Zdjęcie poniżej dobrze odzwierciedla kolorystykę sztolni.
Spękania na stropie, pomimo tego sztolnia jest w bardzo dobrym stanie technicznym.
Chodników jest całkiem sporo, całkowita długość obiektu to ok 290m.
W sali pajęczej usiedliśmy, żeby odpocząć i pogadać. Dorwałem stary podgrzewać, kawałek sznurka i odpaliłem świeczkę 🙂
Przy wychodzeniu ze sztolni natknęliśmy się na sieciarze jaskiniowe, takich byków jeszcze nie widziałem!
Widok na wyjście/wejście.
Krople wody na pajęczynie sieciarza.
Następnie udaliśmy się do sztolni nr 2.
Zapadlisko powstałe w wyniku zapadnięcia się przekopu robionego przez pewne osoby.
Wejście.
Czas na bajerę i pogawędkę na temat planów na przyszłość. Dowiadujemy się też, że jaskinia była jeszcze nie tak dawno dłuższa. Doszło do obwału.
Wg różnych przekazów, tona urobku miała zawierać 18gram złota i ok 60gram srebra.
Ciekawszą historią jest to, jakoby we wnętrzu góry/sztolni ukryto 7ton złota zrabowanego przez Niemców podczas II wojny światowej z wrocławskiego banku. Tajemnicze skrzynie i ginące gdzieś pośród lasu ciężarówki pojawiają się w prawie każdej opowieści.
Stan sztolni nr 1 jest krytyczny, tak więc odpuszczamy eksplorację.
Wracamy do samochodów i jedziemy do Krzyśka na kawę 🙂 w tym miejscu chciałbym polecić jego agroturystykę, Agrohippika. Zresztą poczytajcie komentarze na jego stronie odnośnie wrażeń gości 🙂
W tym miejscu żegnamy się z Krzysztofem i ruszamy w stronę Lwówka Śląskiego, na cel bierzemy jaskinie.
W dolinie zauważamy krajobraz jak po burzy, spora część drzew leży powalona.
Na pierwszy odstrzał idzie jaskinia „krótka” ma ona zaledwie 11m.
Sztolnia Lisia prezentuje się już bardziej okazale, jej długość to ok 70m. Ale wąskie zaciski, sprawiają, że jej eksploracja trochę trwa.
Trzeba poczekać na swoją kolej, w wąskim zacisku zmieści się tylko jedna osoba.
Wyjście z korytarzy.
Następnym tworem była jaskinia Czerwona o długości ok 50m.
Na wstępie od razu dodam, że była to dla mnie najciekawsza jaskinia.
Ten zacisk nazwałem zaciskiem „Supermana”. Żeby się przecisnąć trzeba jedna rękę przyłożyć wzdłuż nogi, a drugą wyciągnąć do przodu, taką pozę przyjmował Superman podczas latania 🙂
Fotka poniżej już po zrobionym Supermanie 🙂
A już myśleliśmy, że żadnego nie spotkamy 🙂
Dalej, kierujemy się do kolejnej jaskini, niestety otwór wejściowy jest zasypany, celowo, bądź też nie, trudno to ocenić.
Wracamy w stronę samochodów, razem z Bartkiem zahaczamy jeszcze o ruiny wapiennika.
Wszystko wewnątrz trzyma się na tych zrzuconych bez ładu i składu cegłach.
Nigdy bym nie powiedział, że to wapiennik. Budowla wygląda niczym wieża/ twierdza. Odróżnia się od innych wapienników, które przypominały po prostu okrągłe, szerokie kominy.
Pamiątkowe zdjęcie na koniec eskapady. Jak widać, zastała nas ciemność, ale nie ma się czemu dziwić. Z domu wyruszyłem o 8, wróciłem ok 19. To ponad 10h spędzonych na świeżym powietrzu, w terenie.
Po zrobieniu fotki, chwilę porozmawialiśmy i każdy ruszył w swoim kierunku.
W tym miejscu chciałbym jeszcze raz podziękować Pawłowi i Ani za możliwość wzięcia udziału w wypadzie i za oprowadzenie po sztolniach Wielisławskich, a w szczególności jaskiniach. Bo w jaskini byłem po raz pierwszy. Gdyby nie Paweł i Ania, na pewno byśmy tutaj nie zaglądnęli. Także jeszcze raz dziękujemy.
My z Bartkiem udaliśmy do Kamiennej Góry, żeby odwiedzić jeszcze jedną sztolnię o której istnieniu nie miałem pojęcia.
Otwory strzałowe.
Interesujące są te wystające ze ścian „rączki”
Przodek z kilkoma otworami po wiertle.
Ściana pokryta jest szarym błotem.
Po prawej odpływ grawitacyjny wody.
Szczerbówka.
Fota na koniec.
Długość obiektu to ok 100m.
Po powrocie do domu jedyne o czym marzyłem, to żeby się wykąpać 🙂
Oczywiście woda już po chwili zabarwiła się na czerwono. Cały byłem w pyle, czułem go również w ustach, na podniebieniu.
W sumie zrobiłem 384 zdjęcia, z czego ostało się ok 180, ale nawet z tej liczby nie jestem zadowolony, tak naprawdę jeszcze setkę powinienem odrzucić ze względu na jakość, no ale wtedy nie było by co oglądać, rada na przyszłość? LEON! rób zdjęcia ze statywem 🙂
Do usłyszenia.
PS: Poprzedni sezon zakończył się 2 grudnia.
Ale kochany gacuś 🙂 nie wiem, jak niektórzy mogą nie lubić nietoperzy. Słodkie małe kulki, zawsze mam święto lasu jak spotkam jakiegoś w jaskini
No ja mam wolne do 6 stycznia 🙂
Ta metalowa klamra w stropie, w sztolni w Kamiennej Górze, to mogła być klamra na przewody. Leon trza będzie kiedyś zrobić z Onibuskiem tą Rycerską 🙂
Dzięki 🙂 Pogadamy w robocie ;P
Leon ty z wyprawę na wyprawę coraz bardziej ryzykujesz a wiesz ze QS bez ciebie popadnie w długotrwały chaos pełnego nie ogaru co w konsekwencji doprowadzi do tego że nasz wspólny zakład w bardzo szybkim czasie będzie jedynie miejscową legendą a przyszli poszukiwacze przygód z całego świata będą eksplorować jego ruiny i zachwycać się tym że pracowały w nim całe zastępy ludzi w okresie swojej świetności. 😉
Leon to zdjęcie z wyjścia z korytarzy sztolni Lisiej w Lwówku Śląskim jest naprawdę mega i gdybym nie wiedział że zrobione zostało w pobliskiej sztolni to powiedziałbym że zostało zrobione przez łazik NASA na innej planecie. Naprawdę warto było zrobić tyle zdjęć mimo że większość jest nie udana z uwagi na to jedno zdjęcie.
Pozdrawiam.
Majoni z Brücken Stanzen
Bardziej interesują mnie takie drony 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=l-3LUlP2LtA
Ciekawe miejsca,nieźle pocisnąłeś:) Takie słupy bazaltowe widziałem na Wilczej Górze.Ostro się do niej dobierają Francuzi.
„dzikiesudety.blogspot.com/2013/03/komin-wulkaniczny-wilcza-gora.html”
Nastaje powoli era dronów-może to Cię zainteresuje:
„www.youtube.com/watch?v=KcfUH6ZDB4I”
Drona można oszukać wysyłając fałszywe sygnały naśladujące te z satelitów,GPS lub ADs-B w samolotach najprostszym nadajnikiem, i przejąć ręczną kontrolę nad lotem.2 sierpnia 2010 dron helikopter Amerykańskiej Marynarki Wojennej pojawił się nad Waszyngtonem w ściśle zastrzeżonej strefie powietrznej.Dron nie wykonywał poleceń kontrolerów.
Korea Płd.-naziemna stacja traci kontrolę nad 150 kg dronem rozpoznawczym,ten uderza w własną stację sterowania.Ginie trzech operatorów.Przyczyna-Korea Płn.wysłała wiązkę sygnałów zakłócających.Operatorzy zwykle tak programują drony,aby w razie przerwania łącza,na dłużej niż 30 s,wracały do bazy-wrócił.
Aby dron mógł manewrować potrzebne są trzy kanały radiowe,przerwanie któregokolwiek z tych połączeń może spowodować katastrofę.Pierwsze skrzypce gra tu GPS-wrażliwy system.
Do 2030 roku w USA w użyciu będzie 10 tys.cywilnych dronów.
Na drodze rozwiązania tych problemów stoją przepisy,urzędnicy,koszty i obawa przed inwigilacją przez drony.
„www.youtube.com/watch?v=U_md7brawJY”
Pozdrawiam!
Ba! Z podkładem „COLO TERORITA” 😀
Paweł.
Lepszy byłby film
Jaskinia „Czerwona” to był hardcore 🙂 zdjęcie nie oddaje tego jak w rzeczywistości wygląda zacisk „Supermena” 😀 i ile trzeba trudu aby go przejść 🙂