Data: 6 Luty
Godzina: ok.13:45
Temperatura: 0, odczuwalna +5
Koordynaty: 50 45 53 16 17 49
Obiekt nazywa się Schlesier Ehrenmal, a nie Totenburg, jednak z uwagi na fakt, że większość osób kojarzy go z nazwy Totenburg, tak też będę go nazywał w tym poście.
Czym jest Totenburg? To Mauzoleum, monumentalny obiekt, zlokalizowany nieopodal centrum Wałbrzycha, zapomniany i zaniedbany. Zaprojektowany prze niemieckiego inżyniera Roberta Tischlera, mazoleum zostało wybudowane na przełomie lat 1936–1938. Stylizowane na budowlach mezopotamskich. Obiekt jedyny w swoim rodzaju, unikatowy na skalę światową. Wymiary budowli 24×27 m, wysokość 6 m.
Tak by wyglądały informacje w skrócie.
Zdawałem sobie sprawę, że obiekt będzie duży, ale nie aż tak
Najgorsze są jednak wszechobecne „malowidła”
Tak dzisiaj wygląda plac defilad
Po pokonaniu widocznej przeszkody, trafiamy do małego pomieszczenia, nie wiem jaką pełniło funkcję dawniej, dzisiaj z jej określeniem nie ma problemu
.
I wejście od wewnętrznej strony mauzoleum
Strop w niektórych miejsca przedstawia się tak, czyli nieźle jak na budowlę mającą 74lata
Jak już wspominałem wszechobecne dzieła rąk ludzkich
„Sufit” w jednym z czterech rogów
W każdym kącie znajduje się dodatkowe pomieszczenie, do którego wchodzi się takim przejściem (w każdym z rogów jest ono takie samo)
W pomieszczeniu istnieje jedyny ślad pozostawiony przez nazistów
Obiekt niszczeje i widać to gołym okiem
Idąc dookoła krużgankiem, można zauważyć, że każdy sufit w rogu zdobi poniższe cudo
Dawniej na środku stała pochodnia:
Metalowa kolumna ze zniczem zaprojektowana przez Ernsta Geigera i odlana w zakładach Würtembergische Metallwarenfabrik Geislingen-Steige. Na cokole znajdowały się cztery lwy z otwartymi paszczami inspirowane rzeźbą Lwa Brunszwickiego. Były to lwy ryczące i oznajmiające zmartwychwstanie poległych w dniu Sądu Ostatecznego. Kolumna była zdobiona ornamentem sieciowym i liśćmi dębu – germańskim symbolem zwycięstwa. Znicz podtrzymywały rzeźby trzech nagich młodzieńców.
Dzisiaj pozostała tylko zasypana dziura w ziemi.
Wg. niektórych opinii czasami przesiadywali tutaj sataniści, widocznie nie tylko oni
Mimo 74lat, cegła dalej jest śnieżnobiała
W jednym z kątów, widać wejście do podziemi, jest to to jedno z dwóch wejść, to akurat jest prawdopodobnie naturalne, stworzone celowo, czego nie można powiedzieć o tym drugim
Tylko w pomieszczeniu, gdzie znajduje się wejście do podziemi znalazłem resztki zawiasów, więc albo było to miejsce, gdzie nie każdy członek SS mógł wejść, albo też tylko tutaj zawiasy się ostały, a montowane były w każdym pomieszczeniu
Wspominałem o kilogramach szkła, na prawdę nie przesadzam, bo przechadzając się dookoła budowli, jedyne co słychać to pękające pod butami szkło, dlatego też przydają się trapery, no ewentualnie adidasy +odrobina ostrozności
Podesty pod okna, widocznie te nie spełniały jedynie funkcji dekoracyjnej
Drugie mniej oficjalne wejście do podziemi/krypty 🙂
O podziemiach wiadomo niewiele, co ciekawsze w internecie nie ma relacji z podziemi, ot kilka zdjęć, a chyba jest to najbardziej tajemnicza część mauzoleum. Zresztą kiedyś znaleziono tu zamordowanego mężczyznę. Niestety o ile można zeskoczyć w dół, to powrót na górę był by niemożliwy
Widok na drugą cześć krużganka.
Jeden z odpadniętych fragmentów malowidła zabieram na pamiątkę 😉
W miejscu, gdzie stała pochodnia jest zasypany tunel, tunelem tym doprowadzano gaz. W końcu pochodnia musiała coś spalać
Panorama wnętrza
Gdybym chciał sfotografować, każde bazgroły, podpisy, wyznania miłosne, musiał bym zrobić ok 50zdjęć
Ostatni odwrót za siebie, fotka i w drogę powrotną
Obiekt choć poświęcony nazistom, fascynuje i to bardzo. Nigdy nie interesowała mnie naziemna architektura, jednak ten obiekt naprawdę mnie ujął.
Szkoda tylko, że z powodu zaniedbania urzędników Wałbrzycha niszczeje i służy jako miejsce alkoholowych libacji.
Film ze zwiedzania podziemi:
Może i lepiej, że do tego nie doszło 🙂
Powiem Ci ciekawostkę 🙂 Kilka lat temu była osoba, która chciała to kupić/wydzierżawić i zrobić z tego atrakcję. Przez pewien problem nie doszło to do skutku. Nie zgadniesz kto to… ten sam facet, który wydzierżawił „Muchołapkę” p. Szpakowski 🙂
Spoko 😉 Zresztą tak jak pisałem, byłem sam to nie wchodziłem, za drugim razem się przydała 🙂
Czy my mówimy o linie wspinaczkowej, czy linie wojskowej? 🙂 Bo ta wojskowa jest gruba, a wspinaczkowa jest cienka i śliska. Nie ma szans wejść, zresztą po co ryzykować?
ok, zamykam temat. sprawa wyjaśniona. myślałem po prostu że masz też linę po której można wchodzić. dzięki za wyjaśnienie
„co sprzęt ma zawsze ze sobą.”
Cały plecak 😀 Zresztą, gdzieś na blogu opisywałem to co noszę 😉
Mam linę ze sobą 🙂 Ale, jeżeli pracowałeś z linami to za pewne wiesz, że po linie wspinaczkowej nie wejdziesz tylko za pomocą dłoni, potrzebna jest tzw. małpa. Druga sprawa to to, że byłem sam. Jak już gdzieś pisałem ZAWSZE wchodzimy z kimś jeszcze+ osoba na „gorze”, która czuwa. Do Mauzoleum mam blisko, więc wiedziałem, że tu wrócę 🙂
w wojsku instruktor wspinaczki zawsze nam powtarzał, że brzydko jest mówić „małpa”, bo małpa jest w zoo 🙂
Płanieta (od francuskiego poignée) nie jest konieczna, po linie wejdziesz przy użyciu samych nóg. Ręce służą do utrzymywania się w pozycji pionowej na tej linie.
A masz jakieś 3,5m wzrostu? 🙂
Gdzieś tyle jest od posadzki. Wszedłem dopiero drugim wejściem, bo był „zamontowany” palik. Gdyby, go nie było również nie dało by się bez sprzętu wyjść.
acha 🙂
wybacz jeśli pytanie zabrzmiało głupio, ale wyglądasz mi na takiego profesjonalistę co sprzęt ma zawsze ze sobą. nie wiedziałem, że nie miałeś liny..
„Niestety o ile można zeskoczyć w dół, to powrót na górę był by niemożliwy”
Dlaczego?
Czy ja wiem, czy współczesnych? Obiekt ten był prawdopodobnie miejscem zgromadzeń dla „Rycerzy” Mogli oni wierzyć w zmartwychwstanie, bo wierzyli w różne pogańskie kulty. A więc wir kommen wieder, mogło oznaczać, że nawet po śmierci, będą w stanie nadal panować. Bo jak wiadomo Hitler chciał panować nad całym światem.
To chyba takie „I’ll be back” Terminatora.
ten ślad pozostawiony przez nazistów, to raczej współczesnych.. wir kommen wieder, czyli „wrócimy”
pozdrowienia,
Dominik
Spotkałem się już z wieloma opiniami/ odczuciami, wiele osób właśnie pisało, że czuje odrazę, czy też strach. Ale ten obiekt taki nie jest, jest fascynujący. Niemców nie lubię, to się chyba nazywa germanofobia, ale ich zainteresowanie różnego rodzaju kultami i czarną magią jest właśnie fascynujące.
Mieszkam w Wałbrzychu od urodzenia i wstydzę się że w moim mieście do dzisiaj stoi to coś. Mauzoleum od zawsze budziło u mnie negatywne uczucia i odrazę. Dziwię się że pozostałe obiekty kultu nazistowskiego zostały wysadzone w powietrze a to pozostawiono!
Niesamowite. Nawet nie przypuszczałem, że w Polsce jest taki obiekt.
Cieszę się, że relacja przypadła do gustu. Ja też miałem zamiar wybrać się bardziej letnią porą, na szczęście mokry śnieg się przysłużył i ułożył bujną trawę na ziemi.
Bardzo ciekawa relacja.W głowie się nie mieści że władze Wałbrzycha tym się nie interesują.Zadbać,oczyścić i wpuszczać z biletami. quwa co by nie było to obiekt historyczny.Już zrobiłeś fajną rzecz,zainteresowałeś mnie i jadę w lecie to obejrzeć.
Dobra relacja Leon.
LEON zgadzam się z tobą, aż się serce kraje gdy widzę taka budowlę w takim stanie. Oczywiście nie mówię by teraz wszędzie tam rozwieszać swastyki by „wyglądało jak za tamtych czasów” ale jednak jest to obiekt historyczny i należy mu się szacunek.
Wiem, że odnawianie tego przez Polaków, to tak jakby Diabeł u siebie budował kościół Boga, no ale, to nawet zabytkiem nie jest, a powinno.
Fajna relacja. Z charakterem i żyłką detektywistyczną :)Pozdrawiam!
Ciekawy fotoreportaż.Dla tej ruiny nie ma już ratunku.Tyle pięknych pałaców popada w ruinę,kto wyłoży kasę na hitlerowską świątynię.Nie podoba mi się taka architektura.Wszystko co wybudowali i mieli w planach wybudować hitlerowcy miało swym ogromem budzić podziw.Ale wygląd architektoniczny ponury,jak cały faszyzm.Hitler był zafascynowany okultyzmem.W zamku Wewelsburg odbywały się satanistyczne obrzędy,a centrum całego kultu był Hitler,który był psychicznym medium kontaktującym się z nadprzyrodzonymi siłami.Nie wypada tutaj pisać co wyprawiało Towarzystwo Vril,później Thule.
Pozdrawiam.