Witajcie po dłuższej przerwie 🙂 Braki we wpisach nie oznaczały mojego lenistwa, tylko po prostu czasami akcje były odwoływane, bądź się okazywało, że nie ma opcji wejścia do danego obiektu 🙂
Kletno, to wieś położona na Dolnym Śląsku, obecnie większości osób znana z „Jaskini Niedźwiedziej„

My jednak za cel obraliśmy średniowieczne, oraz nieco bardziej współczesne górnictwo. Na początku celem górników było żelazo, srebro oraz min. miedź, czasy się jednak zmieniały i zaczęto węszyć za uranem, a to wszystko za sprawą Zakładów Przemysłowych R-1, które powstały na mocy umowy między rządem PRL i Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich. Celem Zakładów R-1 było poszukiwanie, oraz przeróbka rudy uranowej (poświęcę im osobny materiał)
Około roku 1948 w Kletnie odkryto anomalię radiacyjną, oraz związki uranu. Rozpoczęło się drążenie chodników w celu dotarcia do surowca, oraz adaptacja starych wyrobisk.
Pierwszym obiektem, który odwiedziliśmy była sztolnia znajdująca się nieopodal trasy turystycznej, nazwijmy ją umownie sztolnią nr 1.
Chodniki w dużej mierze są bardzo niskie, to wręcz szczeliny przez co duża część zwiedzania odbywała się na brzuchu lub kolanach, by w końcu dotrzeć do nieco większych komór. Na ścianach przeważała mineralizacja fluorytu.
Nie ukrywam, że pierwszy raz było mi dane zobaczyć ten ciemno fioletowy minerał 🙂
To co było rzadkością w kopalni, to obudowa. Natrafiliśmy tylko na jej resztki. Całość chodników goła.
Ametyst? Kwarc?
Fluoryt wydobywano do roku 1958, zaś wydobycie uranu zakończono w 1953.
Część wyrobisk jest odcięta, trudno więc powiedzieć jak dużym obiektem była nasza sztolnia, wiemy jednak, że łączna suma chodników to blisko 37km!
W zasadzie jedyny fragment dzieła ludzkich rąk, to widoczne na poniższym zdjęciu szyny.
Na końcu sztolni widać szczelinę, przez którą dostajemy się do dalszych partii obiektu. Nie ukrywam, że przeciskanie się przez różnego rodzaju szczeliny, to nie moje ulubione zajęcie. Tym bardziej, że w niektórych przypadkach musiałem zdejmować kask, żeby się przecisnąć.
Nietoperze, żaden zwierzak nie ucierpiał podczas robienia zdjęć.
Zwiedzanie tej sztolni zajęło trochę czasu, ale nie z uwagi na jej długość, tylko na zaciski 🙂
Sztolnia nr 2 nie okazała się być wcale lepsza pod tym względem 🙂
Nieco liściaste podłoże nie ułatwiało poruszania się, ponieważ na spągu zalegało mnóstwo kamieni, które przykrywały liście.
Zaraz za wejściem miejsce do zimowania znalazła sobie grupka nietoperzy.
My zaś udaliśmy się w głąb, celem naszej wyprawy było dotarcie do złoża fluorytu.
Po pokonaniu kilku zacisków i komór, znowu zaczęły nam towarzyszyć nietoperze
W dalszych partiach było nieco lepiej, poruszanie się nie sprawiało tak wiele problemów jak na początku. Chodniki co prawda dosyć niskie, ale regularne.
W jednym miejscu natrafiliśmy na ciekawy szybik, prowadzący do wyżej położonych partii, chodniki były jednak ślepe.
A po pokonaniu kolejnego zacisku dotarliśmy do miejsca w któym dawniej był szyb prowadzący na niższy poziom, niestety szyb był zasypany.
Naszym celem jednak było skupisko fluorytu, do którego w końcu dotarliśmy 🙂
Jeszcze lepiej to wygląda na filmie:
Niesamowita barwa, warto było się tutaj dostać
Podobno jeszcze jakiś czas temu tego fluorytu było znacznie więcej, jednak co niektórzy postanowili zabrać „trochę” do domu. Ja również to zrobiłem, ale zebrałem fragmenty lezące na spągu, a była ich cała masa. Żaden z okazów nie wykazał podwyższonej promieniotwórczości.
Po wizycie w tej sztolni przeszukaliśmy teren w poszukiwaniu trójki, jednak teren jest tak podziurawiony i zasypany liśćmi, że trudno było stwierdzić, która dziura to wejście. Na tym etapie eksploracja sztolni w Kletnie się zakończyła.
W tym miejscu chciałbym podziękować Andrzejowi, Marcinowi, Pawłowi, oraz Filipowi za wspólny wypad, dzięki 🙂
Ja będąc tam tydzień znalazłem 4 sztolnie (4 wejścia w których byłem) i jeśli chcesz to pokażę na mapce gdzie są pozostałe dwa…Obejście ich i przeszukanie za uranem zajęło sporo czasu..na bank było to ponad 6h i cały czas włączony licznik GM…Co się okazało? a no to że nigdzie w środku nie znalazłem mineralizacji UO2…jedynie w tej przy drodze są w głębi takie żółte skały dalej ale to nie uran tylko coś innego. Fakt żyły są bardzo ładne..piękne…fioletowe i niebieskie…grubość ich nawet do 30cm+, pod nogami można kawałki zielonkawego znaleźć. Natomiast na powierzchni to co innego…na hałdach i obok nich znajdowałem nierzadko kawałki rudy…zwykle szaro-zielone bryłki z czarnymi żyłkami…jest tam też szyb ok 10 metrowy (może byście tam zjechali na linach bo coś czuję że by warto było) znajduje się obok hałdy pod sztolnią turystyczną obok hałdy…kolo szybu jest 1uSv więc na dole myślę może być fajnie 😀 jego średnica to ok 2-2,5m. Zobaczylibyście jeszcze kolo domów na stoku góry jakiś agent se na drzewa poprzybijał kartki że wejście pod ziemię grozi śmiercią…(obok jest dziura w ziemi-być może ktoś tam przekopuje?) nw czy coś tam ustawił jakąś pułapkę czy tylko jako ostrzeżenie bo raczej teren tych kopalni jest państwa a nie jakiegoś cwaniaczka z budynku obok. Ogólnie będąc tam znalazłem z 10 okazów UO2 w tym jeden dałem gościowi z muzeum bo nie zauważyłem tak podstawowej rzeczy tam w kolekcji 😀
Które wejścia udało Ci się jeszcze zlokalizować? Jeśli masz je oznaczone na mapce to byłbym wdzięczny za przesłanie jej na maila. Bo ja poza sztonią 1(nr17) i sztolnią 2 (nr7) zlokalizowałem w sierpniu wejścia do sztolni nr 12 i 14 ale wówczas oba były przysypane ziemią bądź też odłamkami skalnymi.
W sztolni powiedzmy numer 2 trzeba też było poszukać malachitu 😉 Szkoda ze wejścia do pozostałych sztolni są zasypane. Byłoby co oglądać.