Data: 28 Lipca/ 6 Sierpnia/12 Sierpnia 2012r
Godzina: 16:45
Temperatura: ok 25/ 20C
Koordynaty: 50° 41′ 29.50″, 16° 20′ 38.05″
Gdy już wyjechałem z Rybnicy Leśnej, udałem się w kierunku, który wskazywał mi GPS.
Po drodze minąłem, dosyć spory budynek:
W latach 80 zakład należał do rodziny Gleserów, budynek był fabryką drzewną. Zakłada się, że owa fabryka była największą w Europie, a jej produkty rozchodziły się na cały świat
Od 1945 roku zakład produkował części do maszyn włókienniczych, była to część Dolnośląskich Zakładów Artykułów Technicznych w Głuszycy
Od 1992 fabryka stała się własnością niemieckiej Spółki Schlingmanna i Von den Elsena. Obydwaj właściciele, Niemiec i Holender, zlikwidowali swoje firmy i wszystkie maszyny i urządzenia przetransportowali do Grzmiącej, uruchamiając produkcję krzeseł. Ok. 90% produkcji idzie na rynek niemiecki, a stamtąd do Austrii, Francji, Szwajcarii
Jadąc drogą dalej, drogą obok kolei widać czerwony budynek:
Jest to, a raczej był budynek należący do kolei, mieścił się w nim magazyn, z którego wydawano przesyłki, zresztą kraty w oknach potrafią dużo powiedzieć, ja o przeznaczeniu budynku dowiedziałem się od miejscowego starszego, miłego Pana. Budynek oczywiście już nie jest użytkowany, niszczeje z roku na rok, a czemu niszczeje? Bo młodzież ma za dużo wolnego czasu, budynek kilka razy był podpalana, ale jeszcze się trzyma
Jadąc 100m dalej docieram do stacji PKP:
Mijam stację i w chodzę w drogę idącą w prawo, moim oczom ukazuje się przekładnia kolejowa:
Oczywiście co jakiś czas, widoczne na zdjęciu metalowe linki są „zabierane” przez „ekologów” jak to określił starszy Pan, którego spotkałem przy tym urządzeniu.
A nieco dalej, dawny „garaż” dla drezyny:
Widok stacji od drugiej strony:
Grzmiąca ma dosyć ciekawą historię, historię związaną z uranem.
W tej miejscowości dawniej wydobywano ten pierwiastek. Niestety obecnie wejście do kopalni jest zatkane betonowym korkiem, ale jak to wyglądało wcześniej? Gdy pracowały tu dziesiątki osób?
No cóż, jest praca jest wyższy poziom życia, należy sobie przypomnieć choćby Wałbrzych i kopalnie węglą, dopóki wydobywano czarne złoto ludziom żyło się ponad stan.
W Grzmiącej było podobnie, W 1956 roku uruchomiono tu kopalnię uranu, wydobyto ok 6000t tego pierwiastka, oczywiście nie w czystej formie tylko wymieszanej ze skałą płonną, materiał ten musiał być poddany obróbce, jak wyglądało dokładnie wydobycie? tego się już raczej nie dowiemy, ludzie byli zobowiązani utrzymywać wszystko w tajemnicy, co ciekawe złoża należały do Rosjan, ale to Polacy się wszystkim zajmowali.
Teren oczywiście był pilnowany przez strażników, ale ludzie nie czuli żadnej presji, wręcz przeciwnie, wszystko kwitło. Dzisiaj na miejscu zastaniemy tylko hałdy, a dawniej stały tam budynki różnego przeznaczenia, oczywiście związane z kopalnią.
Gdzie trafiał urobek? 200m od kopalni znajduje się stacja kolejowa, więc można by śmiało powiedzieć, że trafiał na wagony, ale od człowieka, którego spotkałem (87lat) dowiedziałem się, że koleją urobku nie transportowano.
Pytanie, czy forma transportu była tajna i nikt nie wiedział, kiedy i gdzie wywożono urobek, czy rzeczywiście tak jak mówił ten Pan urobek wywożono gdzieś „dalej” poza teren kopalni. Człowiek ten trafił tu mając 19lat, więc chyba wie co mówi 🙂 A mówi całkiem sporo, to dobrze….
Chwila, ciszy…. pokazuje mi palcem, gdzie kiedyś rosły bujne lasy, a gdzie uprawiono wszystko co się dało, zboża, ziemniaki, buraki, jak mówi wszystko.
Dowiedziałem się, że dużo osób zachorowało tutaj na raka, można by powiedzieć: TO PRZEZ PROMIENIWOANIE!! no, ale dzisiaj już wiemy o zjawisku hormezy radiacyjnej, czyli dobrym wpływie małych dawek promieniowania. Ten starszy Pan miał na policzku czarną plamkę, pierwsze co przyszło mi na myśl to rak skóry, no ale przecież nie będę mówił starszemu człowiekowi, któremu nie zostało zbyt dużo życia, że ma raka, teraz przeglądam zdjęcia i rzeczywiście plamka wygląda na raka skóry, ale z drugiej strony, który człowiek w tym wieku nie ma odbarwień na skórze?
Kiedy już się rozstawaliśmy starszy człowiek powiedział: Młodzi piszcie o tym, róbcie kroniki.
Ten temat niejako będzie taką mini kroniką o historii Grzmiącej
A jak sytuacja ma się obecnie?
Obecnie złoża szacuje się na ok 1000-2500t.
Ale wydobyciem raczej nikt się nie zainteresuje… idziemy dalej.
A dalej, krzywy słup w Grzmiącej 🙂
Z dawniej kopalni nie zostało nic, no prawie nic bo idąc przez lasek trzeba patrzeć pod nogi, żeby nie potknąć się o dawne fundamenty budynków i podkłady kolejowe.
Ale to co pozostało też jest ciekawe, a co pozostało? hałdy, ale nie takie zwykłe, tylko radioaktywne…
Wspomniana hałda:
Ktoś zapyta: Gdzie? W centrum zdjęcia, bo czas zrobił swoje i wszystko pokryło się szatą roślinną.
Druga, bardziej „goła” i najbardziej promieniotwórcza hałda:

A
tu LEON wśród atomowych hałd. Macie moje radioaktywne błogosławieństwo.
(Podwinięte rękawy, bo zapomniałem rękawiczek 😉 )
Trochę niżej znajduje się staw.
W którym pływa mnóstwo ryb….
I w którym kąpią się dzieci…
W niektórych publikacjach, mówi się, że staw służył przy wydobyciu rudy uranowej, a wiec miał zastosowanie przemysłowe, ja jednak dzisiaj (12.08.12) spotkałem ponownie starszego Pana, który powiedział, że tu pełno tego typu stawów bo woda znajduje się tuż pod gruntem i staw powstał już po działalności górniczej.
Osobiście nie polecam kąpieli w stawie do którego po każdym opadzie deszczu spływają cząsteczki uranu, to samo tyczy się zjadani złowionych tu ryb.
Wracając do samochodu, zauważyłem, że dookoła pełno dołków, niestety zarośniętych, być może są to zapadliska szybów górniczych.

A cóż to takiego? Albo, dawny „budynek” należący do kopalni, albo co bardziej prawdopodobne, ktoś tu nielegalnie wyrzuca azbest.
Żeby się tu dostać, swoją podróż należy rozpocząć od stacji PKP, za stacją i za torami znajduje się dróżka, którą rolnicy jeżdżą do pola, po pewnym czasie naszym oczom ukaże się, po prawej stronie mini lasek, ścieżka wydeptana w niekoszonej trawie jest dobrze widoczna. W tym momencie warto włączyć licznik geigera, mój w odległości 100m od głównej hałdy pokazywał: 0,61uSv/h

Całkiem sporo biorąc pod uwagę fakt, że średnia światowa to 0,30uSv/h
U stóp hałdy było już tylko ciekawiej: 0,91uSv/h
Oczywiście najlepsze wyniki uzyskałem po wdrapaniu się na „górkę” i przyłożeniu licznika do ziemi, w porywach wskazywał on 2,30uSv/h a więc sporo, bo jest to ponad 15 razy więcej niż w moim domu.
„Może tutaj jeszcze wrócę, może uda mi się spotkać tego sympatycznego staruszka i powie mi coś więcej? Kto wie.”
No i wróciłem, dzisiaj uzupełniłem resztę relacji, a nawet spotkałem ponownie starszego Pana wraz z żoną 🙂