Nie ukrywam, że odwiedziny tego miejsca nie były głównym celem naszej wyprawy, jednak poważna awaria samochodu wykluczyła nas z dalszej podróży, to też postanowiliśmy zająć się tym tematem. Obiekt rzuca się w oczy i wprawne oko zauważy w nim coś więcej niż kawał kilkumetrowej blachy 🙂
Bez zbędnego owijania w bawełnę, zapraszam do środka.
Jakiś czas temu podczas spaceru tematycznego po miejscowości Boguszów- Gorce natknąłem się na dziwny budynek, który okazał się być stacją wentylatorów szybu „Klara” dla „Witolda”…
Trochę zagmatwanie to brzmi, ale chodziło po prostu o to, że szyb „Klara” odpowiadał za wymianę powietrza na „Witoldzie” 🙂 Wtedy jednak nie mogłem pokazać wam niczego prócz tego budynku zza bramy, zaś ogólnodostępne informacje na temat obiektu były bardzo skromne i ograniczały się w zasadzie do podania daty zaprzestania pracy.
Ostatnimi czasy pojawiła się jednak niespotykana dotąd opcja przeglądnięcia oryginalnych dokumentów w tym map i opisów poszczególnych obiektów, które wspomagały „Witolda” Dzięki temu mogę uzupełnić informacje, które krążą po sieci, a w zasadzie napisać je od nowa.
W tym wpisie więc postaram się skupić na szybie „Klara II”, który w polskiej dokumentacji nazywany jest po prostu „Klarą” i prezentował się tak jak na fotce poniżej. Po prawej stronie na środku zdjęcia widać zarys „Witolda”
W latach przedwojennych „Klara” należała do kopalni i koksowni Abendröthe, wydobywając węgiel na potrzeby koksownicze. Po koksowni zachował się tylko jeden budynek, prawdopodobnie rozdzielnia prądu.
Nieco wyżej nad zabudowaniami, w lesie natknąć się można na coś, co mieszkańcy Gorc nazywają bunkrem.
W rzeczywistości bunkrem to to nie jest, bowiem obiekt na starej niemieckiej mapie widnieje jako „zbiornik wodny” 🙂 Lepiej można to zrozumieć widząc zaglądając do środka i badając tereny dookoła „bunkra”
Kanał odprowadzający wodę.
Oraz rury u ujścia kanału
W środku zaś obiekt prezentuje się tak, dwukomorowe pomieszczenie.
W drugiej komorze widać wnękę i rury odprowadzające wodę. Nie uchwyciłem jej na zdjęciu. Być może pomieszczenie było przez jakiś czas wykorzystywane jako magazyn, ale obiektowi daleko do prawdziwego bunkra.
Wystarczy spojrzeć na grubość drzwi, strasznie biednie się to prezentuje 🙂
Wracając do Klary… Drugi szyb, a więc „Klara I” oddalony od „Klary” o 150m, znajdował się pod obecną płytą boiska.
Zabudowania koksowni zostały zrównane z ziemią w chwili zapadnięcia decyzji o budowie stadionu XXXlecia.
Swą działalność zakończył jeszcze przed rokiem 1945 i zgłębiony był do poziomu +300, oprócz tych dwóch obiektów istniało jeszcze kilka szybików ślepych, czyli takich, które nie wychodził na powierzchnię.
Tuż pod SW (stacja wentylatorów) widać 2 wejścia do sztolni upadowych, podejrzewam, że to również dzieło przedwojenne i sztolnie te nie były wykorzystywane w późniejszym czasie. Znajomy, były górnik nie przypomina sobie, aby tak było. Nie wiem jaki jest stan tych wyrobisk, wejścia znajdują się na terenie straży pożarnej.
Ponad stacją zachował się budynek z 1904r. Leży on na terenie byłej kopalni, więc mógł pełnić funkcję administracyjną
Dawniej prezentował się on tak (na dole po prawej)
Do dzisiejszych czasów po działalności „Klary” zachowała się tylko stacja wentylatorów, widoczna na pierwszym zdjęciu. Mam nadzieję, że w końcu natknę się na obecnego właściciela i dostanę możliwość zaglądnięcia do środka obiektu, bo choć budynek jest bardzo zaniedbany, to strzeże go pies 😉
Mapa przedstawiająca położenie szybów Klara I oraz II.
Jeżeli chodzi o sam szyb, to leży on na terenie obszaru górniczego „Kuźnice” i został wydrążony w warstwach: żaclerskich (piaskowce, zlepieńce, mułowce, iłowce), białokamieńskich i wałbrzyskich. Na głębokości 134m, oraz 180m natrafiono na żyły węgla mierzące ok 50cm grubości, w dalszych partiach, aż do dna szybu, (429m głębokości) warstwy dochodziły do ponad metra grubości. Wydobycie jednak było by nieopłacalne, ponieważ główne żyły zostały wyeksploatowane wcześniej tj. gdy szyb należał do kopalni „Zorza wieczorna” (Abendröthe)
„Klara” do poziomu +200m została zgłębiona do roku 1928 i jej przeznaczenie było czysto wydobywcze Nnatomiast pozostały odcinek był głębiony w latach 1988-89 już w celach wentylacyjnych.
Na poziomie +300 zlokalizowany był przekop w kierunku dawnego szybu Mulden, który pełnił rolę zbiornika wodnego. Szyb zaznaczony na mapie z 1907r
W budynku, który widzimy na poniższym zdjęciu znajdowały się pompy.
Obecnie budynek jest zagospodarowany, jestem jednak ciekaw co się z szybem stało po zakończeniu działalności, być może przykryto go tylko korkiem. Na posesji widziałem świeży rów odprowadzający wodę. Więc, albo woda spływa z gór, albo podchodzi pod dom od spodu 🙂
Nie spotkałem się jednak ze wzmianką na temat wykorzystania szybu „Eliza”, który znajdował się u podnóża góry „Mniszek” na potrzeby koksowni Abendröthe. Jedyny ślad po jej działalności to cegły, rury kamionkowe i zasypane wejście…
Na mapie z 1907r bezimienny szyb oznaczony jest jako „Luft” a więc szyb powietrzny, wentylacyjny, zaś na mapie z 1936 nie ma już o nim wzmianki.
Wracając do naszej „Klary”… Przekrój szybu wynosił 4,6m do poziomu +200 w obudowie ceglanej i 5m poniżej tego poziomu w obudowie betonowej. Podzielony był na dwie części: Przedział z klatką i przeciwwagą, oraz przedział drabinowy od zrębu do poziomu +318m.
Kolega, który pracował na „Witoldzie”, mówił, że górnicy, którzy wcześniej chcieli wyjść na powierzchnię udawali się właśnie w rejon szybu” Klara” i wyjeżdżali windą. Następnie pieszo szli w kierunku „Witolda”
Klatka była jednopiętrowa o wymiarach 1000x3150x2600mm
Maszyna wyciągowa elektryczna, dwubębnowa BB-2000 z silnikiem 500v, 980obr/min, 100kW. Została wyprodukowana w Rybniku w roku 1951. Całkowita wytrzymałość lin wynosiła 44,6ton
W związku z postawieniem w stan likwidacji KWK Victoria w maju 1993r zgodnie z decyzją nr58/93 Ministra Przemysłu i Handlu, wydobycia zaprzestał „Witold” Większość górników została wówczas przeniesiona do kopalni „Victoria” i „Wałbrzych” Tym samym „Klara” przestała pełnić funkcję szybu wentylacyjno-transportowego.
Dokładnie 28.08.1993r ruch wentylatorów typu WPK 3,3 został wyłączony. Od tego czasu „Klara” na pewien moment zaczęła pełnić funkcję szybu wdechowego.
Decyzje, które zapadły nie przewidywały nadania „Klarze” dodatkowych funkcji, nie przewidywały też wykorzystania jej w późniejszym okresie np. jako zbiornika wody pitnej z uwagi na zróżnicowana budowę geologiczną skał w których została posadowiona, co mogło by doprowadzić do migracji wody i w konsekwencji jej skażenia. Szyb został przeznaczony do likwidacji poprzez zasypanie i zamknięcie płytą betonową, czyli tzw. korkiem.
I tak kończy się historia „Klary”, która stoi na uboczu i zapewne niewiele osób zdaje sobie sprawę z jej dawnego przeznaczenia.
W następnym wpisie „Stonoga” Leon przybliży wam historie szybu wydechowego „Jerzy” 🙂
Wszystkie zdjęcia są moją własnością, chyba, że podpis mówi coś innego. Wyrażam zgodę na kopiowanie fotografii, oraz treści pod warunkiem podawania ich źródła.
Miejsce do którego zawitaliśmy jest niejako mekką osób pałających się urbexem. My postanowiliśmy odwiedzić go dopiero teraz i nie ukrywam, że powodem tej wizyty był po prostu brak innej miejscówki w zasięgu ręki.
Kompleks szpitalny na który składa się kilka budynków zlokalizowany jest w Lasku Złotoryjskim i wybudowany został w roku 1929r. Nie ma zbyt wielu informacji na temat obiektu jak to się zwykło mawiać „za czasów Niemca”. W zasadzie wiemy tylko tyle, że szpital przyjmował rannych żołnierzy przyjeżdżających z frontu. Tuż po II wojnie światowej, obiekt przejęła PGWAR stacjonująca w Legnicy.
Po przekroczeniu bramy wjazdowej naszym oczom ukazuje się spory placyk wokół którego znajdują się budynki różnego przeznaczenia.
Wejście do głównego budynku.
Teren przed wejściem, w tle niewidoczne, bo zarośnięte już resztki ławeczek. Szpital ten, był jednym z najbardziej nowoczesnych w rejonie, oraz zatrudniał najlepszych specjalistów ze Związku Radzieckiego.
Zajazd dla karetek? 🙂
Sala kinowa. Który szpital może się pochwalić własnym kinem? 🙂
Jednym z ciekawszych obiektów była kaplica. Zaraz obok niej mieściło się prosektorium
Granitowe płyty na zwłoki w chłodni.
Wisienką na torcie tego miejsca był stój sekcyjny z zawieszoną nad nim lampą. Niestety została tylko lampa 🙁
W środku ogrodzonego betonowym murem kompleksu, możemy się poczuć jak w Prypeci. Budynki, haszcze i względna cisza.
Raz na jakiś czas, wszystkie „lewe” wejścia do budynków są „łatane”
Sala konferencyjna?
W środku totalny bajzel
Główna część szpitalna ciągnie się przez ponad 500m. Budynek posiada 3 kondygnację + tak samo rozległe piwnice.
W ośrodku funkcjonowały takie działy, jak chirurgia, ortopedia i psychiatria. Był też oddział dziecięcy.
Wchodzimy do głównego budynku, na wstępie witają nas rosyjskie napisy i tablice informacyjne.
Z „fantów” ostało się niewiele. Dokumenty, czy filtry do masek o których czytałem są już rzadkością. Można je za to znaleźć na allegro i olx. Z dopiskiem, że są z Legnicy…
Leki ich też tylko śladowe ilości. Tak naprawdę opuszczony poradziecki szpital, to obecnie puste sale. A w zasadzie dziesiątki sal 🙂
Korytarze wydają się ciągnąć w nieskończoność.
By spokojnie wszystko zwiedzić i sfotografować potrzebujemy ok 5h!
Są takie miejsca, gdzie się lepiej nie plątać. Strzykawki!
Idąc korytarzami, co jakiś czas pojawiał się zejścia do podziemi…
W których z kolei mogliśmy znaleźć nieliczne fanty z epoki. W tym przypadku filtr regeneracyjny
I niewiadomego przeznaczenia pudełka z kartką i ampułką.
Łóżko do tortur? 😀
Jednym z ciekawszych obiektów jest… szpitalny basen w którym nadal stoi woda, oraz krzesła, leki i inne śmieci 🙂
Tuż za wejsciem wita nas elegancki pejzaż.
Oraz przebieralnie, prysznice i inne użyteczności widywane na basenach.
Choć urbexem „zawodowo” się nie zajmujemy, to przyjazdu nie żałujemy. Co prawda spóźniliśmy się z wizytą o kilka lat, jednak obiekt zrobił na nas pewne wrażenie. Po 1993r wraz z wycofaniem się armii radzieckiej, obiekt opustoszał. Z naprawdę nieźle zagospodarowanego kompleksu szpitalnego zrobiła się ruina. Obiekt chroniony, stróż + 2 agresywne psy. Wszystkie budynki mają kłódki, lub wejścia są zabite.
Wyrobisko dosyć zagadkowe, bo tak naprawdę pewni możemy być tylko tego, że kopalnia powstała w 1794 r, zaś pracę zakończyła ok roku 1930.
Jako ciekawostkę dodam, że kopalnia ta, jako pierwsza korzystała w maszynach wyciągowych z lnianych lin. Z kolei podczas II Wojny Światowej, Niemcy rozpoczęli przebudowę obiektu na schron. Plan terenu kopalni: Klikając na zdjęcie, przejdziecie do strony skąd pobrałem zdjęcie.
UWAGA! Obiekt bardzo niebezpieczny ze względu na niski poziom tlenu!
Wejść było kilka, dosyć niedawno zrównano z ziemią jedno z nich, trzeba więc było skorzystać z zapasowego. Po przejściu kilku metrów wśród odspojonych fragmentów skał, dostaliśmy się do głównego chodnika. W zasadzie już od początku wyczuć można zaduch, brak cyrkulacji powietrza daje się we znaki.
Po przejściu kilku metrów, na spągu zauważamy belki, które jak się później okazało, biedaszybnicy wykorzystywali do robienia obudowy górniczej.
Po przejściu kilkunastu metrów, natrafiamy na resztki toalet, które powstały w obiekcie na potrzeby planowanego schronu. Budowy nie skończono, wiele chodników jest ślepych.
Przejścia do dalszych partii dawniej strzegły drzwi gazoszczelne. Przypuszczam, że cała ta obudowa ceglana, to również dzieło późniejszych prac.
Kotwy zapewne podtrzymywały przewody oświetleniowe.
Dalej chodnik ciągnie się przez kolejne kilkanaście metrów, co jakiś czas po prawej stronie pojawia się ślepo zakończona odnoga.
Z uwagi na to, że obiekt bardzo długo pozostawał zamknięty, w środku napotkać można teraz głównie puszki po piwie.
„Rdzawe” nacieki.
Pierwsza komora wydobywcza. Dookoła tylko czerń. Widziałem komory wydobywcze, ale żadna nie była w 100% wypełniona węglem :).
I komora nr 2.
Biedaszybnicy rozkuwają ściany w poszukiwaniu… ścian, tyle że czarnych.
Spąg usiany miałem węglowym
Droga na powierzchnię, wejście zamurowane.
UWAGA: Głęboki szyb!
Jeden z ciekawszych fantów w obiekcie. Kopalnia Herman, dysponowała również szybem wydobywczym, prowadzącym na niższe niezbadane dotąd poziomy.
Każdy podawał inną, szacunkową głębokość szybu. Więc przyjmijmy, że oscyluje ona między 15-40m. Na niższym poziomie prawdopodobnie jest korek betonowy. Okno szybu zostało zwężone przez betonowy korek i wstawienie metalowej klapy. W czasach, gdy budowano schron w szybie były jeszcze przedziały drabinowe. Na moim zdjęciu tego nie widać, ale część drabin nadal tam jest… tyle tylko że na dnie.
Po opuszczeniu tlenomierza na głębokość ok 3m, poziom tlenu drastycznie spadł.
Wspólna fota 🙂
Na koniec chciałbym podziękować wszystkim za udany wypad, oraz zaprosić do odwiedzenia Agroturystyki Ruczaj
Na kanale YouTube Agroturystyki znajdziecie masę filmów z podziemnych eksploracji.
Wybaczcie, ale znudziło mi się już pisanie „Schron w Wałbrzychu „Kolejny schron w Wałbrzychu” etc. Okazuje się bowiem, że prócz obiektów ogólnie znanych, oraz tych zaznaczonych gdzieś na mapach, ale niedostępnych (kłódki, spawy itp) w tym mieście są zbiorowe środki ochrony cywilnej, których zdjęć nie ma w sieci, nie ma ich na mapach, oraz przekazach słownych. I do takiego właśnie miejsca wczoraj zawitaliśmy! 🙂
Wejście prowadziło przez głęboką na ok 3m studzienkę z metalową drabinką. Następnie niski, mierzący ok 1,6m korytarz prowadził nas krętą drogą do głównych drzwi wejściowych w standardzie przeciw-wybuchowym. Drzwi szczelnie zamknięte, dawno nie otwierane 🙂
Odsunięcie sprawnych zasuw niestety nie doprowadziło do otwarcia wrót. Obawialiśmy się kłódki z zewnętrznej strony, lub co gorsza spawów. W takiej sytuacji musielibyśmy odpuścić. Po krótkiej szarpaninie okazało się, że kłódki, ani innych przeszkód nie ma. Drzwi po prostu opadły i zaczęły szorować o podłogę. A waga tych drzwi to ok 150kg! Co się może za nimi kryć?
Zaraz po pokonaniu pierwszych drzwi, zauważyć można było kable, oraz elementy oświetlenia.Tuż za pierwszymi „pancerniakami” były kolejne drzwi, równie niskie co te pierwsze. To prawdopodobnie drzwi OH-2
I tu po pokonaniu drugiej pary drzwi z naszych ust można było usłyszeń różne wersje wulgaryzmów, określających zadowolenie i zdziwienie 😉 Albowiem w schronie znajdowała się kompletna maszyna filtrowentylacyjna!
Podobno filtry zdatne do użytku w tym urządzeniu są nadal produkowane. Wierzcie mi, rzadko natrafia się na schron z takim wyposażeniem, zostawiony na pastwę losu.
Urządzenie zasilane było przez silnik elektryczny, lub w przypadku przerwania dostaw prądu, siłą ludzkich mięśni. Powietrze pobierane było z zewnątrz i tłoczone do filtrów, następnie już oczyszczone rozprowadzane było po całym obiekcie
Miejsce na zbiornik wyrównawczy wody.
Na ziemi walała się cała masa fantów, maski p.gaz typu MC-1, MUA SzM-41M, czyli popularny „Słoń” oraz osprzęt do nich, czyli filtry, torby transportowe, oraz ubrania dla pracowników OC.
Bandaże i sterta dokumentacji w tym również ta określona jako poufna.
Maska „Słoń” wraz z zasobnikiem.
W okrągłych pudełeczkach znajdowały się cienkie papierki. Zaś instrukcja nakazywała na nie dmuchać. Papierki wskaźnikowe?
Telefon łącznościowy? PS: W schronie nie było problemów z zasięgiem sieci komórkowych.
Zawartość jednej z szaf
Filtr do maski MC-1. W tych filtrach stosowano azbest, więc nie polecam ich używania np. do rekonstrukcji 🙂Bardzo dużo różnych części samochodowych. Schron został wykorzystany jako składowisko.
Rury do masek „słoń” łączące filtr i maskę.Kaski
Wywietrznik. Niby nic, ale to dzięki nim schron może funkcjonować. Przecież wtłaczając ciągle oczyszczone powietrze, zużywamy je i nadmiar, oraz CO2 musi znaleźć ujście. Zużyte powietrze przecież nie znika 🙂 Tylko jak to zrobić? Zwykła rura prowadząca na zewnątrz? Byle wiatr i skażone powietrze/ woda dostaje się do środka… i tu jest patent. Albowiem śluza otwiera się tylko i wyłącznie wtedy, gdy ciśnienie wewnątrz schronu jest ściśle określone. Przez co drzwiczki otwierają się tylko na pewien moment i niejako „sprężone” powietrze wylatuje z dużym impetem nie pozwalając tym samym wlecieć niczemu do środka 🙂
Skrzynia z opaskami na ramię. Na opaskach napisane były funkcje poszczególnych osób. Ale to nie jedyne pomieszczenie w schronie 🙂 Tuż za zwykłymi drzwiami czeka na nas toaleta.
Czy w schronie był lekarz? Tego nie wiem. Być może tabliczka nie pochodzi ze schronu
Kilka metrów dalej przejścia bronią sporych rozmiarów drzwi schronowe. Na moje oko 190cm wysokości i waga oscylująca w granicach 250-300kg. Na szczęście można je otworzyć. Drzwi otwierają się płynnie, zasuwy sprawne. Oznak rdzy, czy wilgoci brak! Ten schron, to na prawdę wielkie znalezisko.
Sytuacja analogiczna jak w przypadku pierwszych drzwi wejściowych, tj. Drzwi, metrowa wolna przestrzeń i znowu drzwi.
A tuż za nimi… długi korytarz i kilka pokoi 🙂
Największa z halSpore pomieszczenie. Sanitarka?
A jednak schron 🙂 Biorąc pod uwagę „graty” na początku przypuszczaliśmy, że trafiliśmy do magazynu OC, była też opcja, którą zasugerował Sebastian, że fanty pochodzą od szkół, które pozbyły się „pomocy” szkolnych. Pomijam w tym momencie fakt, że nasze PO w szkołach kuleje. I nie mam tu na myśli nauczycieli, tylko podręczniki w których do niedawna mogliśmy zobaczyć instrukcje obsługi masek, które nie są produkowane od ok 15lat. Pomijam również to, że gwinty w tych maskach są w standardzie tzw. Układu Warszawskiego i nowe filtry są niekompatybilne ze starymi modelami.
Jednak urządzenie filtrowentylacyjne, drzwi przeciwwybuchowe, kilka pomieszczeń w tym toalety,utwierdziło nas w przekonaniu, że mamy do czynienia jednak ze schronem.
PODSUMOWANIE: Schron jest jak na dzisiejsze warunki i inne schrony rozsiane po całej Polsce w bardzo dobrym stanie. Drzwi są sprawne, mechanizmy nie zatarte, nadmuch filtrowentylacji pracuje po kręceniu korbą. W schronie nie było graffiti, czy śladów po libacjach alkoholowych. Brak wilgoci i zapachu stęchlizny. Biorąc pod uwagę te fakty, oraz problem z otworzeniem drzwi stawiam na to, że do schronu jako eksploratorzy zawitaliśmy jako pierwsi, co nas niezmiernie cieszy 🙂
Uprzedzając zapytania od razu mówię, że lokalizacji NIE zdradzam. Niech ten wpis będzie moją wizytówką. W końcu każdy bloger chce zaprezentować swoim czytelnikom coś, czego nie ma na innych stronach 🙂
Jako uzupełnienie tej fotorelacji, chciałbym zaprosić was również na film 🙂
Jednocześnie przypominam, że WyprawyLEONA znajdziecie również na YouTube, bo ostatnimi czasy staram się swoje wypady również filmować.
PS: W drodze do domu postanowiliśmy sprawdzić przekaz ustny odnośnie lokalizacji kolejnego schronu i…. potwierdzamy jego istnienie 😉