Operacja „Gablau”

PROLOG:

Sztolnia do której zaraz ze mną wejdziecie została odkopana w roku 2012/2013 przez osobę o nicku hulltaj. To dzięki niemu mogłem ten obiekt zobaczyć na własne oczy i zadecydować, czy będę chciał tam później wejść. Później, bo sztolnia po kilku tygodniach od odkopania cała się zamuliła i zaśmieciła. Oczyszczenie obiektu na nowo okazało się być nie lada wyzwaniem o czym piszę już poniżej. Zapraszam, LEON. 

 

Z pewnych względów nie mogę ujawnić nazwy, oraz lokalizacji miejsca do którego zawitaliśmy i w którym prowadziliśmy prace. W związku z tym, obiekt dostanie kryptonim „Sztolnia RK” a miejscowość kryptonim „Miejscowość „  Co prawda niektórzy eksploratorzy domyślą się o który obiekt chodzi, ale mam nadzieję, że nie będą źli za nadanie mu nazwy. W związku z tym post będzie miał aurę tajemniczości 😉

Powołując się na stronę X można się dowiedzieć, że w miejscowości do której zawitaliśmy pewnego słonecznego popołudnia od roku 1559 działało górnictwo rud żelaza, a następnie w okresie 1591-1610 uruchomiono kopalnie srebra Birke, Beschert Gluck, Eiche, Himmelfahrt Christi.

W 1830 wydobycie rozpoczęły 2 kopalnie węgla kamiennego, Emilie Anna oraz Paul und Peter am Hochberge i kopalnia rudy srebra i ołowiu, Ludwig. Jednak  jak to zwykle bywa, w późniejszych okresach, czyli po 1866r, wydobycie spadło do poziomu nieopłacalności i wszystkie kopalnie zamknięto.  Należy brać pod uwagę fakt, że kopalni mogło być więcej, jednak nie zachowały się żadne dokumenty o tym świadczące.

Co dzisiaj świadczy o górniczym rodowodzie Miejscowości? W zasadzie nic. Nie mamy tu hałd, maszyn, dziwnych fundamentów itd.  Jeżeli jednak ktoś kto miał do czynienia z polami górniczymi przespaceruje się po łąkach i terenach wokół lasu, to dostrzeże pewne znaki. Górka na której rośnie trawka i drzewa nie jest zbudowana tylko z ziemi, ale również małych fragmentów skał, co to oznacza? Że owa górka zbudowana jest z urobku wydobytego z kopalni. Druga charakterystyczna sprawa to tzw. Pingi. Czyli wklęśnięcia w ziemi, zapadliska. Oczywiście, to wklęśnięcie może być tworem naturalnym, wykopanym przez zwierzęta, choćby dziki itp. Jeżeli jednak weźmiemy pod uwagę działalność górniczą w tym rejonie, bardzo prawdopodobne staje się to, że ping to zapadlisko górnicze. Na terenie Miejscowości były podejmowane co najmniej 4 próby dotarcia do chodników. Mi wiadomo tylko o jednym powodzeniu, albowiem jeden z kolegów wraz ze swoją ekipą odkopał wejście do sztolni. Nakład pracy był ogromny, ale dzięki niemu, my eksploratorzy mogliśmy zobaczyć coś nowego. Gdy zobaczyłem wlot sztolni trochę się przeraziłem
DSCF0087_1067x800
Okazało się, że wejście od ok 2lat jest zamulone i rzecz jasna zalane.
DSCF0088_1067x800
Kolega wpływał do sztolni na malutkim pontonie, ledwo co się w nim mieszcząc, hardkor jednym słowem. Ja i Krzysiek mieliśmy jednak inne plany związane ze sztolnią RK. Po ok. 2 latach od ostatnich prowadzonych tam pracach postanowiliśmy sztolnię udrożnić całkowicie, a tym samym spuścić praktycznie całą wodę. Przedsięwzięcie na dużą skalę jak na dwóch chłopa.
DSCF4914_1067x800
W tym celu musieliśmy najpierw oczyścić cały rów wykopany wcześniej przez kolegów, a następnie wybrać to co zalegało w sztolni ( kilogramy liści, błota, kamieni itd.) Już to było sporym wyzwaniem, bo odpływ jak i sztolnia była cała w śmieciach i tylko ten proces trwał ok. 4h. Następnie musieliśmy przystąpić do głównego zadania, a mianowicie pogłębienia o jakiś metr wszystkiego, a więc rowu i wnętrza sztolni.
DSCF4901_1067x800
Czy mam pisać, że szło to mozolnie? Oczywiście, że szło mozolnie. Temperatura oscylująca w granicach 27C, w cieniu chłodniej, ale duchota robiła swoje. Co jakiś czas atakowały nas chmary komarów, wspomagaliśmy się dwoma środkami, ale te dranie i tak gryzły, choćby przez spodnie. No i pot…. Nie dość, że zalewał plecy, to przy schylaniu spływał do oczu.
Krzysztof, kopacz przodowy, bez niego akcja nie miała by sensu 🙂

DSCF4900_1067x800

Po skończonym dniu pracy (średnio 3h) byliśmy już bardzo zmęczeni, dodam, że te 3h to takie konkretne 3h kopania, bez przerw. Średnio dziennie na osobę szło 1,5l wody.
Na początku szło z górki, kopaliśmy w dół kilkanaście cm i woda ze sztolni szła jak burza, no ale… za każdym pogłębieniem odpływu, ściany ziemi spadały nam do środka. Musieliśmy usuwać ziemię z pogłębienia i dodatkowo tą co się osunęła. Już po dwóch dniach, potrzebne było obniżanie terenu na odcinku ok. 20m, tak by zachować spadek, a woda mogła swobodnie spływać. Przy sztolni zeszliśmy w dół o 30cm, kilka metrów dalej musiało to już być 40cm, idąc dalej od sztolni musieliśmy kopać głębiej, a przecież przy sztolni musieliśmy zejść o ok. 1metr w dół! To oznaczało kopanie na końcu o jakieś 1,5m. Jednym słowem masakra, ale tak to wyglądało. W 3 dzień pracy, wykop przy wejściu osiągnął ponad 175cm. 4tego dnia razem z Krzyśkiem pogłębiliśmy wykop o dobre 20 cm, wypływająca woda malowała uśmiech na naszych twarzach, ale wszystko co dobre, szybko się kończy…. Niestety, ale ten 4dzień był ostatnim. Pogoda się znacznie pogorszyła, Krzysiek poszedł na studia, ja do pracy. W późniejszym czasie jeszcze kilkukrotnie zaglądałem do sztolni, żeby się zorientować, czy doszło do obwałów. Nie doszło. W chwili edytowania tego posta mamy 14 grudnia 2013. Oczywiście temperatura oscyluje w granicach 0. Krzysiek na studiach, ja pracuję, nie ma mowy o kopaniu. Czekamy na cieplejsze dni.

22 maja 2016
Filip na fejsie proponuje uderzyć na sztolnię w Miejscowości.
Zgarnia z Wałbrzycha Mateusza, potem z Witkowa mnie i ruszamy na miejsce. Na szczęście od mojej pierwszej wizyty w tym miejscu nic się nie zmieniło. Wały, które utworzyliśmy 3 lata temu razem z Krzyśkiem nadal stoją, tylko liści nasypało. Po rozłożeniu sprzętu bierzemy się za oczyszczanie obiektu. Na początek, na całej długości rowu odwadniającego musimy wybrać piach, żwir i liście, żeby zabrać się za pogłębianie wykopu. We trzech praca idzie znacznie szybciej, po kilkunastu minutach woda znowu wypływa ze sztolni zabierając po drodze śmieci.
Pogłębianie wykopu idzie jak zwykle mozolnie, bo w ziemi zalegają duże kamienie, ale praca idzie do przodu. Po skończonej pracy poziom wody schodzi do poziomu, który pozwala na wpłyniecie do środka na dmuchanym materacu, tylko, że my go nie mamy…

27 maja 2016.
Zjawiamy się na miejscu ponownie, tym razem nie ma Mateusza, jest Sebastian i ambitny plan wpłynięciu do sztolni na dmuchanym materacu, zamówiłem go na allegro specjalnie na tą okazję 🙂
20160705_201812_1024_768
Jako, że kilka dni wcześniej usunęliśmy nagromadzone śmieci, tym razem mogliśmy się skupić na pogłębianiu wykopu, który przy samym wejściu do sztolni osiągnął ok 2m względem gruntu.
Filip robił spad przy wejściu do obiektu, Sebastian kilofem zmiękczał ziemię na całej długości rowu, a ja tę ziemię zbierałem motyką i woda po chwili znowu płynęła wartkim strumieniem, by po chwili znowu ledwo się sączyć.
IMG_0102
Tą całą akcję przeprowadziliśmy jeszcze 3 razy i skończyliśmy dzień ogniskiem. Poziom wody znacznie się obniżył, udało się wejść kilka metrów głąb wyrobiska, dalej niestety na dnie zalega piach i nie ma co się ładować do środka bez pontonu. Raczej nie uda się nam sztolni odwodnić całkowicie, potrzebowalibyśmy jeszcze kilku osób i kilku dni. Zrezygnowaliśmy chwilowo z eksploracji sztolni na materacu, daliśmy sobie jeszcze jeden dzień pracy i dopiero wtedy jakiś śmiałek (pewnie ja) wpłynie do środka.

5 lipca 2016- Wielki Dzień.
W składzie Leon, Mietek, Filip….
20160705_193725

i Jordan. Szybka akcja oczyszczenia pozostałości liści i atakujemy. Mietek robi rekonesans, okazuje się, że wejdziemy w spodniobutach (tak, niepotrzebnie dmuchałem materac)
Przystępujemy do eksploracji, wreszcie…


Kilka fotek zrobionych kamerą SJCAM5000.
2016_0705_123529_001_1024_768

2016_0705_123533_002_1024_768

2016_0705_123659_010_1024_768

2016_0705_124127_025_1024_768

2016_0705_124149_027_1024_768

2016_0705_124227_028_1024_768

Sztolnia ma ok 100m długości i jest to wyrobisko poszukiwawcze. Moim zdaniem nie jest to sztolnia odwadniająca, choćby z tego względu, że nie łączy się z żadnym większym obiektem, no i oczywiście obiekt odwadniający musiałby się znajdować poniżej kopalni, a nasza kopalenka z kolei jest niejako na górce.
Obiekt krótki, ale zaliczony. Biorę się za analizę map górniczych i będę poszukiwał innych obiektów wartych odkopania. Z tego miejsca dziękuję:
hulltajowi
Krzyśkowi
Filipowi
Jordanowi
Mateuszowi
i Sebastianowi za udział w akcji odwadniania obiektu.

PS: Nowy dyktafon też brzęczy, tzn. brzęczy mikrofon. Na dniach zamówię nowy 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *