Kopalnia uranu w Rybnicy Leśnej


Data: 2 Lipca 2013
Godzina: ok16
Temperatura: ok 20C
Koordynaty: 50 41 44  16 17 1 (sztolnia jest zaznaczona w google maps)

Lokalizacja obiektu 
ŁATWA, średnia, bez trapera się nie obejdzie
Zapotrzebowanie sprzętowe
brak, małe, średnie, MUSISZ ZAŁATWIĆ TRAGARZA
Poziom trudności 
mały, ŚREDNI, armageddon

Trochę to nieprofesjonalne, ale to już moje 3cie podejście do tematu Rybnicy 🙂

 
 

Wypad zaplanowaliśmy na 3pontony w sumie 4osoby.

Przyjechał Krzysiek, zniosłem dosłownie stertę sprzętu do samochodu, a kolega musiał jeszcze skoczyć po resztę moich rzeczy bo się nie zabrałem. Po pokonaniu, no powiedzmy połowy drogi zorientowałem się, że nie mam aparatu 😀 Tak, brawo Rafał…. dobry początek. Zawróciliśmy, wziąłem aparat i znowu w drogę.

Dom widoczny powyżej, należy do właściciela łąki na której znajduje się sztolnia. Zamiast czaić się i stresować warto podejść (i tak to jedyna droga do sztolni, nie licząc przedzierania się przez zarośla) i zapytać, czy można przejść przez łąkę do sztolni tak jak my to zrobiliśmy. Jest to starszy i MIŁY człowiek, który w dodatku polecił nam zaparkowanie samochodu na swoim podwórku, tak więc nie ma opcji, że odmówi wam przejścia.

Po pokonaniu ok 300m ukazuje się nam hałda

Hałda radioaktywnych kamyczków o różnej fakcji. Jeżeli dysponujecie licznikiem geigera to możecie go tu przetestować 🙂

Za pierwszym razem byłem tu przejazdem, zrobiłem tylko pomiary hałdy, wejścia do sztolni broniło stado koni zapędzonych do rogu, więc nie ryzykowałem. Za drugim razem wybrałem się z 3 kolegami, zeszliśmy do sztolni i za pomocą pontonu pokonaliśmy ok. 60m.
Niestety musieliśmy spasować,  bo usłyszałem ciche syczenie, a więc zaczęliśmy tonąć 😀
Nie wiem, czy dziurka była już w pontonie, czy też zrobiliśmy ją podczas wodowania.  Dwuosobowy ponton na styk mieścił się przy wewnętrznym wejściu do korytarza.

Pompowania podjął się Krzysiek

Dzisiaj relacja z podejścia nr 3.
Pod szybik dotarliśmy ok. godziny 16.
Po drodze spotkałem zaskrońca konsumującego żabę, pomijając fakt, że widziałem tego gada po raz pierwszy, to ciekawe było to na jaką ofiarę się on rzucił. Tak wiem, że węże mogą bardzo rozdziawić paszczę (miałem już 3 węże) ale tutaj proporcje były przygniatające. Podrostek zaskrońca rzucił się na dorosłą żabę/ ropuchę i to w dodatku żywą. Niestety wąż nie dał się sfotografować.
Po dotarciu na miejsce zaczęliśmy się przebierać, no i pojawił się kolejny problem…. miałem wziąć dla Tomka swoje wodery, a okazało się, że ich nie spakowałem. Trzeba było sobie radzić.
 
Zakamuflowane wejście za hałdą

Tak naprawdę to jest to studzienka rewizyjna dla ujęcia wody. Woda dostarczana była przez Wałbrzyskie wodociągi dla Rybnicy Leśnej. W necie można przeczytać, że pracownicy wodociągów, nigdy do sztolni nie weszli, stwierdzili, że jest to niebezpieczne.

Do sztolni schodzi się po solidnych metalowych klamrach, w tym momencie jedyne co słychać to bardzo głośny szum wody.

 

Po zejściu znajdujemy się w obetonowanej komorze filtrów, tak pozwolę sobie nazwać to miejsce.
(Przypominam o opcji 720p)

Schodząc powiedzmy 2m w dół po klamrach należy dać kroka na betonową tamę. Można zejść niżej, na dole są pordzewiałe rury odprowadzające nadal wodę ze sztolni, które wyglądają tak:

Widok na tamę nr 1 (ja siedzę teraz na tamie nr 2)
Z tamy nr 1 trzeba zejść po metalowej drabinie i oprzeć ją o tamę nr 2, tak jak robi to Krzysiek
Jak widać chodzi on w wodzie, w tym miejscu, wodery są jedyną opcją, jeżeli nie chcemy się zamoczyć.
Po wejściu na tamę nr 2, trzeba dać kroka na tamę nr 3, to ta po lewej.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Widok ze sztolni na wejście studzienkowe.

Z tamy nr 3 należy się zsunąć do wody, uwaga, w tym miejscu wodery już się nie sprawdzają, razem z Krzyśkiem daliśmy tutaj metalową rurę z której wchodziliśmy do pontonu.
Kolejny achtung, w tym momencie zaczyna się kuta w skale sztolnia. Przed osunięciem ziemi chronią nas przegniłe i połamane resztki belek, nie radzę się o nie opierać

Strop

Sztolnię zaczęto kuć w roku 1954 szukając uranu, zresztą, gdzie go wtedy nie szukano… Okazało się jednak, że uran stanowi niewielki procent skał i pracę zaniechano. Sztolnię przejęły wałbrzyskie wodociągi, po latach, WW zrezygnowały ze sztolni i stoi ona po dzień dzisiejszy „nieużywana”
Po zniesieniu pontonów na tamy przystąpiliśmy do ich pompowania, co w tym warunkach jest trochę kłopotliwe:

Było nas czterech,a tylko 3 osoby miały wodery… ja postanowiłem swoje oddać Tomkowi (i tak ich zapomniałem zabrać :D) Tak, czy inaczej został mi spacer w adidasach

Po zwodowaniu pontonów zaczęła się przeprawa, do przepłynięcia jest ok hmmm… 200m? Nie wiem, to moje odczucia.
Korytarze są stosunkowo szerokie, niestety posiadają ostre krawędzie, należy więc uważać na ponton.

Po dopłynięciu do końca i zacumowaniu, zaczęło się zwiedzanie.

Na początku należy podejść pod górkę

W sztolni można natrafić na fragment lutni, która doprowadzała świeże powietrze górnikom

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

No i mnóstwo przewodów

 


 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

„Kret” Krzysiek

 

Do czego przymocować oświetlenie/ poprowadzić przewody w sztolni?
Wiercono otwór, wbijano drewno, a w nie gwoździa o którego zahaczano kable, pod wpływem wilgoci drewienko pęczniało i nie wypadało z otworu.

A przewodów na prawdę było sporo, dziwię się, że nikt ich nie zabrał

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Złamane wiertło 🙂

Przodek jednego z wielu chodników. Praktycznie każda odnoga miała swoje odnogi 🙂

Nie wiem, z którego roku jest ta butelka

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Brrr…jak widzę te przemoczone spodnie w zimnej sztolni to aż mnie ciarki przechodzą.

Wnęki po podkładach kolejowych

Skała jest bardzo krucha, wystarczy się otrzeć i wszystko się sypie

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

O, znalazł się podkład

Resztki drutu

No i druga blacha

Powiedzmy, że przekrój skały

Czy tylko mi to przypomina sznur z szubienicy?

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

W pewnym momencie dochodzimy do szybu prowadzącego na wyższy poziom. Chłopaki z SGE (podczas swojego wypadu) zbadali tą wyższą kondygnację, korytarz ma ok 16m długości.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Krzysiek chciał tam wejść przy pomocy wbitych w skałę nitów, ale po tym jak jeden został mu w ręce stwierdziliśmy, że to głupi pomysł 🙂
Został nam już ostatni korytarz, jak na złość zalany 🙂

Kółko od wózka? Chyba nie 🙂

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Mały zacisk, chociaż w sumie to chyba nie można nazwać tego zaciskiem
Potem zaczyna się kuty w czerwonej skale korytarz

 
 
 

Zaczynamy słyszeć szum wody, ze stropu pada „deszcz”

Na ostatnich kilku metrach widzimy dobrze zachowane podkłady kolejki wąskotorowej

A na końcu silna strużka wody wyciekającej z różnych stron

W tym momencie nie pozostaje nam nic innego jak wrócić do wyjścia. Pomiary zrobione przez SGE wskazują, że sztolnia ma w sumie ponad 800m długości. Rybnica Leśna jak dla mnie plasuje się na drugim miejscu pod względem długości, na pierwszym jest sztolnia Robert w Szklarach, ma ona ponad 1km.
Jeżeli natomiast chodzi o różnorodność, co jest dla mnie najważniejsze, to Rybnica jest numerem jeden.

Film z eksploracji

PS: Na niektórych stronach można przeczytać, że stan sztolni jest dobry. Płynąc pontonem zauważyłem całą masę dużych spękań, a dotknięcie, nie złapanie!, dotknięcie ściany powodowało osunięcia. Dalej było już ok, w związku z tym uważajcie, gdy będziecie sami eksplorować ten obiekt.

PS: Jeżeli ktoś potrzebuje kompana, bądź szerszej informacji na temat danego obiektu, to proszę o kontakt: predatoraf@wp.pl
Chętnie służę pomocą 🙂

 

14 komentarzy do “Kopalnia uranu w Rybnicy Leśnej”

  1. Aha, ok mam taką samą tylko, że była używana w kopalniach gipsowych, wiem to stąd, że dziadek swego czasu pracował w takich i zostało do tej pory. Zastanawiam się z tego względu bo musiałem zrobić dwie śruby, i tokarz powiedział, że nie widział jeszcze takiej, przepalił na niej trzy ostrza, a wiór jest taki długi i sprężysty. Pozdrawiam, dzięki za zainteresowanie.

  2. Sypie trochę przy wejściu do sztolni,bo wandale wyrwali bramę którą zamontował niedawny opiekun tej kopalni-Rosicki.Często go tam odwiedzałem,pokazałem mu też kilka ciekawostek wokół tej kopalni.
    Teren wokół był zadbany,teraz wszystko jest zdewastowane.
    🙂

  3. Dobrze sądzisz jeżeli o blachy chodzi, też się spotkałem z taką opinią i tak zapewne jest.
    Stwierdziłem, że wiertło jest złamane i dlatego zostało w ścianie.
    W Rybnicy był dwa powody zakończenia prac górniczych, mała wydajność złoża i woda właśnie.
    Jeżeli chodzi o Silberloch to mówi się, że wieje trupem 😀 Sypie się strasznie. Teraz zamierzam odwiedzić Augusta w Kamionkach 😀

  4. Te blachy(tak sądzę)układano w przodku na spągu przed strzelaniem.Później było górnikowi lżej zgarniać urobek łopatą po płaskiej powierzchni.To wiertło nie jest złamane bo ma całą końcówkę,którą się osadzło w”belerze”.Prawdopodobnie zablokowało się wiertaczowi i nie mógł go wycofać.Takiego wiertła nie złamiesz,ślimakowe prędzej.W Nowej Rudzie wykładali folię na dnie rzeki Włodzicy,bo nie mogli sobie poradzić z wodą”na dole”w kopalni.To nic nie pomogło,woda dalej się lała ogromnym strumieniem.Pracowało ponad dziesięć pomp zanurzeniowych.
    Wpadnij do”Silberloh”w Walimiu-wystarczą gumowce-jak się znowu nie posypało przy wejściu.Pozdrawiam:)

Skomentuj LEON Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *