Dzień pełen atrakcji

Data: 11 Listopada 2013
Godzina: ok 10:00
Temperatura: ok 9C
Koordynaty: 50° 51′ 4.21″ 16° 22′ 10.35″

Lokalizacja obiektu  
ŁATWA, średnia, bez trapera się nie obejdzie
Zapotrzebowanie sprzętowe
brak, MAŁE, średnie,
musisz załatwić tragarza
Poziom trudności  

MAŁY, średni, pół-armageddon

Nie za wiele mówiący ten tytuł… wiem. W związku z tym od razu się określę. Razem z kolegami wzięliśmy za cel zamek/pałacyk w Mokrzeszowie, a przynajmniej to on poszedł na pierwszy odstrzał.

 Jeżeli o nazewnictwo chodzi, to najczęściej można obiekt spotkać pod nazwą „Szpital zakonu kawalerów Maltańskich” Obiekt pełnił funkcję szpitala od roku 1886 do 1926, a następnie został sprzedany. Kolejne przeznaczenie obiektu jest bardzo ciekawe, bo w okresie IIgo wojennym obiekt był tzw „Domem Matek”Lebensborn. Ale wbrew pozorom nie ma to nic wspólnego z domem dla kobiet samotnych, czy cuś. W domu mieszkały kobiety czystej krwi aryjskiej, by… jak by to napisać… napiszę wprost, produkować dzieci. Dom dla mężczyzn mieścił się prawdopodobnie w Boguszowie. Po kilku miesiącach, narodzone w Lebensborn dzieci był zabierane matkom i wywożone w głąb III Rzeszy. Podobno jedna z piosenkarek Abby jest dzieckiem urodzonym w
Lebensborn. Po wojnie obiekt był budynkiem koszarowym, następnie szkołą, by skończyć na byciu ruiną. W końcu obiekt kupuje Pan Diethelm, Niemiec. W planach ma urządzenie hotelu, tak przynajmniej głosiły plotki, bierze się za robotę, remontuje część wnętrz i wyjeżdża, ślad za nim ginie. obiekt niszczeje, niszczeje, dalej niszczeje, aż w końcu ktoś chce odebrać temu Panu pałacyk, bo… niszczeje. Niestety nie jest to takie proste, ha! wręcz niemożliwe. Już chyba wszystkie instytucje tego próbowały, za Panem Diethelm’em wysłano nawet list gończy z oskarżeniem o zaniedbanie, a tym samym zniszczenie obiektu będącego zabytkiem. 

Na teren pałacyku wchodzimy otwartą furtką znajdującą się na tyłach posesji (jest już zamknięta)

Resztki fontanny

 Co do wejścia do środka budynku.

Drzwi wejściowe

 

Sklepienie na „ganku”

Wejście do piwnic

 Zapadliska w budynku obok głównego gmachu

 Wspomniany budynek, obok głównego gmachu 🙂

 Pora wyjść z piwnic.


Zasypana studnia. 

 Stróżówka 😉


 Koniec… zapytacie, a gdzie zdjęcie z wnętrza budynku? ehh… nie ma i nie będzie.
Pomijam fakt, że do środka dobijały się osoby różnej maści, złomiarze i eksploratorzy. W całym necie widziałem tylko jedną fotorelację z wnętrza i to w dodatku składającą się z góra 10 zdjęć. Czemu? Bo obiektu pilnuje stróż. Nie, nie taki stróż jaki wam teraz przyszedł na myśl (Biedronka i te sprawy) Jest pewien Pan, który praktycznie przez 24h i cały rok pilnuje obiektu. Nie wiem jak bardzo blisko mieszka, ale widocznie ma bardzo dobry widok na obiekt, bo jak wspominałem wejście jest niemożliwe. Przekupienie stróża? My tego nie robiliśmy, ale zapomnijcie, serio. 
Dopiero w końcowym momencie zwiedzania zostaliśmy przyłapani, a być może po prostu temu Panu nie chciało się za nami latać i czekał na nas przy drugiej bramie wejściowej. Na początku był zdeczka nerwowy, ale po spokojnej rozmowie, spuścił z tonu, tak czy inaczej był wkurwiony.
Rada dla wszystkich? Podejdźcie pod obiekt, zapytajcie pierwszą lepszą osobę o możliwość wejścia na teren obiektu i porobienie fotek. Czemu pierwszą lepszą? Bo najbliżej stojąca od was osobą, będzie ten stróż 😉

Kolejnym obiektem, który chcieliśmy odwiedzić był kompleks Jugowice.
W skład kompleksu wchodzi kilka sztolni, mniejszych jak i tych dłuższych, my weszliśmy do środka wejściem nr 2.

Widoczne ślady po podkładach kolejowych

 A już myślałem, że żadnego nie spotkam 🙂


Zdjęcia z lampą nie wychodziły, zostało długie naświetlanie do którego niezbędny jest statyw, ja robiłem fotki z ręki. Pocieszam się, że nie jest tak źle 🙂

Sztolnia prawie w całości jest zalana, standard. A w całym obiekcie zalega masa przegniłych belek. Nie spodziewałem się, że w środku będzie tak ciekawie, a chodniki takie długie. Miła niespodzianka 🙂
Pora wyjść, a więc wczołgać się po liściach.

Reszta wejść jest niedostępna

 Chociaż to jest obiecujące i przy pewnym nakładzie pracy, wejście można udrożnić.

Na pierwszym planie drzwi.

Kolejne wejście.

W bezpośrednim sąsiedztwie sztolni znajduje się tablica pamiątkowa. 

W okolicznych lasach natrafić można na ruiny budynków, prawdopodobnie koszarowych.

Wszystkie wysadzone.

 W drodze powrotnej odwiedziliśmy w Jugowicach starą lodownię.

 W obiekcie można zauważyć, że ktoś próbował się przebijać przez cegły.

W oddali Zamek Grodno.

 Kierując się w stronę Mokrzeszowa, kolega zauważył dziwną budowlę, więc udaliśmy się w jej kierunku.

 Toż to dom, przebudowany z wiatraka (prawdopodobnie) 🙂

Po powrocie do Mokrzeszowa, odwiedziliśmy jeszcze zespół folwarczny.

Przed pałacykiem, którego zdjęcia widzieliście u góry, znajdowały się zabudowania należące do wszelkiej maści pracowników.

Wejście do jednego z budynków. Godło niestety jest nieczytelne.

 Jedna z bram wjazdowych prowadząca na dziedziniec.
Obok bramy znajduje się kolejny budynek. Postanowiliśmy do niego wejść.


Dzień zakończyliśmy wizytą w czymś w rodzaju restauracji. Nie będę podawał jej  nazwy z uwagi na fakt, że jedzenie które z początku mi smakowało (byłem bardzo głodny) zaczęło mi nie smakować 🙂


To by było na tyle 🙂 Na przyszły tydzień też się coś wymyśli, o ile pogoda dopisze. A jak nie dopisze to… a sami zobaczycie 🙂

12 komentarzy do “Dzień pełen atrakcji”

  1. Pozdrowienia dla Ciebie.Fajna foto relacja z mokrzeszow pochodzę z tej miejscowości i pamiętam ten zamek w bardzo dobrymam stanie.Za czasów młodości ganialismy z kumplami po nim był tam w tych czasach internat szkoły rolniczej która jest nie opodal i tez mieści się w piękny pałacyku z ładnym parkiem .A tak dla informacji ten niby pan stróż był samozwanczym stróżem który w tym roku właśnie zmarł.

  2. Ale cudne te pustostany! Normalnie ,,oszalałam, zwariowałam”! ;D uwielbiam takie miejsca, zawsze gdy pierwszy raz jestem w jakiejś okolicy to rozpytuje o nie miejscowych. Zazdroszczę wyprawy

  3. No niestety Mokrzeszów to mała miejscowość. Nikt tu, jak i w innych ciekawych miejscowościach groszem nie rzuci. Dlatego wszystko niszczeje. „Zamek” w rękach Polaka, czy Niemca też będzie niszczał, tak jak to miało miejsce przed przejęciem obiektu, nie ma kasy…
    A kościół w Żeliszowie? Zdaniem wielu, jeden z najładniejszych kościołów ewangelickich w Polsce, teraz prawie ruina.
    Yyy złota nie szukałem, to też go nie napotkałem 🙂
    Lodownia to chłodnia, chłodzony magazyn na żywność.
    A znajduje się on kilka metrów od drogi 🙂
    Pogadamy w robocie 😉

  4. Widać po zdjęciach że znów interesująco spędziłeś większość dnia 🙂

    Zaciekawiło mnie to jak okoliczni mieszkańcy Mokrzeszowa zaadaptowali stary budynek młyna wiatrowego na obiekt mieszkalny i ten fakt racjonalnego zagospodarowania budowli w porównaniu z niszczejącym zespołem folwarcznym w tym samym mieście, ma jeszcze większy potencjał w sferze produkcyjno, mieszkalno, przemysłowej i dziwi mnie fakt porzucenia go na pastwę czasu i czynników atmosferycznych skoro nieporównywalnie mniejszymi sierotkami można by dostosować go do współczesnych wymogów zamiast wydawać małą fortunę na budowę od zera. Ale pewnie z dużym prawdopodobieństwem jest własnością kogoś kto dawno o nim zapomniał i dlatego niszczeje tak jak opisywany zamek/pałacyk w Mokrzeszowie, który ma nie mniejszy potencjał użytkowy ze względu na swoje rozmiary oraz bliskość jednej z głównych ulic.

    Leon czy na zdjęciach z wnętrza kompleksu podziemnych tuneli w Jugowicach nie natrafiłeś przypadkiem na żyłę złota widocznych jako liczne brązowe samorodki w skałach których strzegł nietoperek z rodziny gackowatych lub nockowatych?

    I co to za budowla i jakie miała przeznaczenie „Lodownia” w Jugowicach skoro na około niej widać jedynie las, a na twoich zdjęciach widać że budynek miał specyficzne przeznaczenie skoro był tak przestronny i z racji tego dziwi fakt że dostęp do niego jest dość utrudniony zważywszy na jego odosobnienie w lesie?

    Pozdrawiam i życzę udanych oraz odkrywczych ekspedycji wgłąb zacieranej przez czas różnobarwnej historii.
    Majoni z Brücken Stanzen

  5. Temat Mokrzeszowa ciekawy, aczkolwiek jak na razie niedostępny 🙂
    W Jugowicach byłem pierwszy raz. Co do baraków, to słyszałem, że były wysadzone. Dzięki za sprostowanie.
    Ehh.. może i ja kiedyś pojadę gdzieś dalej 🙂

  6. „Żadne miejsce nie jest nudne,jeżeli jesteś wyspany i masz nienaświetlony film”
    No dałeś tym razem,ja bym już za tobą nie nadążył:)Ale relacja-super.Tylko Mokrzeszowa nie znam.Po sztolniach w Jugowicach Górnych(Jawornik,Dołki)ganiałem już w latach 50-tych-do wszystkich był dostęp.Te piętrowe baraki(parter,piętro) nie były wysadzone.On były zbudowane z bardzo dobrej jakości pustaków(ściany),toteż „wyrabowywano” je,a w ich miejsce stawiano drewniane stemple.Po”wyrabowaniu”wszystkich pustaków wybijano kilka narożnych stempli i wszystko się waliło.Robiono to legalnie za pieniądze.Później przesiewano zgromadzone w tych okolicach ogromne ilości cementu.Do Olszyńca wożono kolebami wąskotorówką piasek.

    „Fotografie to kęsy czasu,które można wziąć do ręki”
    Tą kopalnię miałem okazję zwiedzić,ale tylko część suchą:”vimeo.com/1129848″
    Kopalnia niebiesko-czarnych łupków”Christine”koło Willingen.Dwa poziomy są zalane i udostępnione dla płetwonurków.Kopalnia działała od 1864 do 1971 roku,stała się nierentowna i zakończono eksploatację.
    Pozdrawiam!

  7. Mieliśmy mojego Ultrafire o mocy ok 1000lm, czołówke o mocy 200lm, kolegi latarka o mocy ok 1500lm, + jeszcze jedna latarka, tak wiec światła nie brakowało. Muszę statyw w końcu naprawić 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *